Rozdział 37.

Kiedy się obudziłam jego już nie było. Słyszałam za to wodę lejącą się w mojej łazience. Uśmiechnęłam się sama do siebie i leżąc na poduszce na której spał, wdychałam jego zapach. To była druga noc którą spędziliśmy namiętnie. Spojrzałam na zegarek, była 6 rano i miałam jeszcze dużo czasu do pierwszej lekcji. Woda ucichła i po chwili z łazienki wyszedł Justin. Biodra miał owinięte beżowym ręcznikiem, a z włosów kapała mu woda. Spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się szeroko
- dzień dobry Caterino - zachichotałam, mówił tak do mnie rzadko ale moje imię w jego ustach brzmiało tak inaczej, podobało mi się
- dzień dobry - usiadłam okrywając się kołdrą, podszedł i musnął moje usta
- mam nadzieję, że Cie nie obudziłem - zobaczyłam, że przyniósł ubrania, szukał w nich czegoś
- niee, obudziłam się, bo chciałam się do Ciebie przytulić a Ciebie nie było - wyciągnął bokserki
- brałem prysznic - wstałam. Miałam na sobie tylko jego czarną koszulkę. Podeszłam i objęłam go
- wiem o tym - pocałowałam go w plecy - szkoda, że nie zaczekałeś na mnie.. teraz ja muszę sama się kąpać - wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę łazienki
- ja Ci bardzo chętnie pomogę - usłyszałam go za sobą, zaśmiałam się
- nie Justin - uśmiechnęłam się i weszłam do łazienki zamykając za sobą drzwi.
Od tej pory nasze kontakty były w bardzo dobrym stanie. No przynajmniej do czasu..
        *            *            *       miesiąc później         *           *           *
- Cat musisz mu o tym powiedzieć - Jazmyn siedziała u mnie na łóżku a ja chodziłam zdenerwowana po pokoju
- nie, Jazzy to nic pewnego, zrozum. Po prostu spóźnia mi się, to nic takiego - parsknęła - ej bez takich
- Cat, ponad tydzień ? ? - przeczesałam nerwowo włosy
- to nic nie znaczy, przecież kiedyś też mi się spóźniał a Ty panikujesz - wzięła ciastko do buzi i z pełną buzią jedzenia oświadczyła
- moim zdaniem Justin powinien wiedzieć
- o czym powinienem wiedzieć ? - usłyszałam za plecami, a nogi pode mną ugięły się, pocałował mnie w policzek i usiadł koło siostry kradnąc jej ciastko - powiesz mi ? - patrzeli na mnie oboje
- młoda sprawdź czy nie ma Cie w kuchni - mrucząc pod nosem niezadowolona wyszła z pokoju
- a więc ? to coś poważnego ? - zaśmiałam się nerwowo
- niee po prostu Tony do mnie dzwonił i twoja siostra uważa, że powinieneś wiedzieć
- fakt, dzwonił, ale to nie o tym miałam mu powiedzieć. Chociaż to jest ważniejsze. Groził mi ale tego nie zamierzałam mu mówić bo znowu by narozrabiał. Usiadłam obok niego i wymusiłam uśmiech
- co chciał ? - patrzył mi w oczy
- nic takiego. to palant - groził mi, że jak nie powiem gdzie chłopacy mają swoją kryjówkę, zabije mnie
- nie znamy się od dziś, nie mówisz mi wszystkiego - pociągnął mnie na miejsce obok. Usiadłam i nerwowo zaczęłam ruszać nogą - Cat ? Powiesz mi co się dzieje ?
- no dobrze - wzięłam oddech - miesiączka mi się spóźnia - otworzył szeroko oczy i wstał jak poparzony
- przecież to niemożliwe.. Zabezpieczyliśmy się - mówił zdenerwowany
- Justin, wiem, dlatego..
- to nie możliwe.. Ile ? - spojrzał na mnie
- co ile ? - spojrzał na mnie jak na idiotkę - a no tak.. 10 dni, ale przecież.. - po raz kolejny mi przerwał
- zamierzałaś mi w ogóle powiedzieć ? - był wściekły a ja nie miałam pojęcia o co mu chodzi
- Justin
- zresztą nie ważne - wyszedł trzaskając drzwiami
- ahhh ! Co za idiota ! - też byłam zła, przecież to jeszcze nic nie znaczy, to ze spóźnia się nie jest jednoznaczne z ciążą. Resztę dnia spędziłam w pokoju, zeszłam dopiero na kolacje. Wszyscy już siedzieli przy stole. Kiedy usiadłam, dostałam wiadomość z bramki internetowej o treści " masz czas do jutra. Jeżeli nic nam nie powiesz, będzie źle ". Zignorowałam to. Tony potrafi być na prawdę upierdliwy, ale nie groźny. Wiele razy już mi się odgrażał, ale jakoś nic z tego nie wyszło. Nałożyłam sobie sałatki i w ciszy jadłam. Justin nawet na mnie nie spojrzał, rozmawiał o czymś z Nickiem. Po kolacji wróciłam do pokoju. Zadzwoniłam do siostry, ale nie odebrała, a szkoda, chciałam z nią porozmawiać. Mel niekoniecznie chciała ze mną rozmawiać, Jen była z Ericiem nad jeziorem, Jazmyn wpakowała mnie w kłopoty i nie chciałam z nią rozmawiać, bo jeszcze wyżyłabym się na niej, czego nie chciałam. Zadzwoniłam więc do Rose. Odebrała prawie od razu
- tak słucham ? - usłyszałam zdziwienie w jej głosie
- czeeeść - wzięłam oddech - tak się zastanawiam co robisz, bo jest piątek wieczór i tak jakby nie mam planów - panowała cisza
- Cat czy ty mówisz poważnie ? - uśmiechnęłam się
- sama w to nie wierze ale chyba tak, wiesz, mam napiętą atmosferę w domu i nie mam za bardzo z kim wyjść więc pomyślałam o Tobie, bo kto jak nie Ty potrafi się dobrze bawić ? - usłyszałam śmiech
- jakiś film czy klub ? - spojrzałam na zegarek
- jest dopiero 19, więc może wpadniesz do mnie, obejrzymy coś a później wyjdziemy do klubu?
- mam lepszy pomysł, bo ja muszę chwile siedzieć z dzieckiem sąsiada, liczyłam na jakiś numerek później no ale.. może ty wpadniesz do mnie i u mnie coś obejrzymy ? - uśmiechnęłam się szeroko
- bardzo chętnie, tylko nie mam Twojego adresu
- zaraz wyśle Ci w wiadomości - uśmiechałam się przez cały czas
- ok a mam wziąć ze sobą jakieś jedzenie ?
- niee jedzenie mam ale możesz kupić whisky
- ok, to do zobaczenia
- paa - rozłączyłam się i nie mogłam uwierzyć w to co właśnie zrobiłam, umówiłam się z Rose, mimo że wcześniej jej tak nienawidziłam, no ale cóż. Przyszykowałam sobie ubrania i poszłam wziąć szybki prysznic i po półgodziny byłam gotowa. spakowałam jakąś sukienkę, buty do torby i poszłam do kuchni. Wszyscy siedzieli i grali w jakąś grę
- zagrasz z nami ? - spojrzałam na brata
- niee mam już na dzisiaj inne plany - wzięłam butelkę wody i upiłam łyk
- wychodzisz ? - spojrzał na mnie dziwnie ojciec, a Justin nawet nie zwrócił na mnie uwagi
- tak, umówiłam się z koleżanką, jadę do niej, obejrzymy jakiś film czy coś, nie wiem czy dzisiaj wrócę - uśmiechnęłam się, ale to nadal nie przykuło jego uwagi
- do Mel ? Pozdrów ją - powiedziała Pattie
- nie ciociu, do Rose - to przykuło jego uwage jak i również Jazmyn i Nicka - co się tak patrzycie ?
- przecież ty jej nie znosisz - powiedziała Jazmyn
- jak widać coś się zmieniło - wyszłam na korytarz
- uważaj na siebie - usłyszałam tatę
- jasne tatku, jak zawsze - i tyle mnie widzieli. Jak się okazało nie miałam daleko do niej. Po drodze wstąpiłam do sklepu i chwile później byłam u niej. Kiedy ja wchodziłam ona akurat żegnała się z młodym przystojnym mężczyzną, który na rękach miał dziecko
- mam nadzieje że nie przeszkadzam - uśmiechnęłam się, ku mojemu zdziwieniu ona przytuliła mnie a mężczyzna pożegnał się i wyszedł -łaaał ale ciacho - zachichotała
- no wiem i do tego samotny - patrzyła jak wychodzi i wtedy dopiero weszłyśmy do domu - Cat dobrze Cie widzieć, nie mogłam uwierzyć jak zadzwoniłaś i nadal jestem w szoku
- ale jestem i mam nadzieje że się zabawimy - zaciągnęła mnie do swojego pokoju i otworzyłyśmy butelkę. Kiedy ją opróżniłyśmy, tańczyłyśmy już wesołe i śpiewałyśmy głośno się śmiejąc. Jej brat zawiózł nas do klubu i nad ranem wróciłam taksówką do domu.
- Boże Cat, zamknij się bo wszystkich obudzisz - zaśmiałam się
- trudnoo - Jazmyn pomogła mi dojść do pokoju i położyła mnie spać.
Rano, a raczej popołudniu obudziłam się z ogromnym kacem. wykąpałam się i w piżamie zeszłam na obiad. Nikt tego nie skomentował. Dopóki nie zadzwonił mój telefon. Odebrałam siedząc przy stole
- słucham Rose
- idziemy dzisiaj wieczorem do kina ? na ten nowy film, co wczoraj o nim rozmawiałyśmy
- tak oczywiście, podjedź po mnie moim autem, kluczyki gdzieś tam u Ciebie są - zaśmiała się
- wiem wiem, mam je
- to na która ?
- o 18 podjadę po Ciebie
- ok, a później jakie mamy plany ? - wstałam od stołu i wyszłam do salonu
- otworzyli niedaleko nowy klub, może wpadniemy tam się rozejrzeć ?
- myślisz ze nas wpuszcza ? - prychnęła
- przecież mamy nowe dokumenty - jakiś czas temu z dziewczynami załatwiłyśmy sobie lipne dokumenty, według nich mamy po 22 lata, wiec bez problemu wchodzimy do klubów
- fakt, to spakuje jakaś sukienkę i
- nie, weź krótkie spodenki, wiesz te bardzo krótkie i ta czarną bluzkę z dużym wycięciem, do tego szpilki i będzie idealnie
-ok
- to do zobaczenia - rozłączyła się a ja wróciłam do jadalni
- od kiedy Ty i Rose to takie przyjaciółki ? - patrzyła na mnie Jazmyn
- po prostu dobrze się razem bawimy - zjadłam obiad i poszłam do siebie. Z Justinem nie zamieniłam słowa od tamtej sytuacji. Było mi przykro, bo liczyłam ze będzie mnie wspierał, ale teraz wiem ze tak nie będzie. Kiedy Rose przyjechała w drzwiach minęłam się z Shadow. Także gdzieś wychodził. Był ładnie ubrany. tym razem także zero kontaktu. Rose czekała na miejscu pasażera
- dalej  ze sobą  nie rozmawiacie ? - spojrzała przez okno na niego
- jak widać - odpaliłam silnik i odjechałam
- nie powiedziałaś mu ?
- nie, gdyby zachował się normalnie to zrobiłabym to wczoraj, zanim wyszłam z domu, ale ze zachowuje się jak widzisz, nie mamy o czym rozmawiać - zaśmiała się - a jak Twój sąsiad - schowała twarz w dłonie
- daj spokój.. rano obudziłam się w jego łóżku. Powiedział cytuję " zgarnąłem Cię z ogródka. Byłem z małym w salonie a Ty leżałaś tam zalana w trupa i mówiłaś sama do siebie. Nie chciałem budzić Twojej rodziny, więc zabrałem Cie do siebie " tak mi wstyd było
- a co Ty na to ?
- jak to co ? Siedziałam tam i przepraszałam a on się śmiał ze mnie, kretyn- powiedziała cicho
- ale jaki przystojny kretyn - spojrzała na mnie groźnie i mierząc we mnie palcem powiedziała
- Ty już masz swojego kretyna więc od tego ręce z daleka - zaśmiałam się
- spokojnie Rose.. Tylko wiesz. On ma dziecko i wątpię żeby on chciał mieć tylko przelotny związek
- wiem o tym, rozmawialiśmy na ten temat i powiem Ci coś co może Cie zszokować, gotowa ? - zaśmiałam się głośno, chyba wiedziałam co chce mi powiedzieć no ale chciałam to od niej usłyszeć
- wal maleńka
- no to uwaga - poprawiła się na siedzeniu - z nim to jestem gotowa na coś trwałego - uśmiechała się a ja wiedziałam że ona chce tego tak na prawdę, bo było po niej to widać, to jak wczoraj na niego patrzyła jak przyjechałam. I to nie chodziło tylko o ten numerek.
- ale wiesz że nie będziesz najważniejsza ? tylko ten mały szkrab
- wiem o tym. a ten mały szkrab to Ethan. Ma 14 miesięcy - słyszałam jak się uśmiecha
- super, będziesz robić za mamusie, gotować obiadki, siedzieć z dzieckiem, robić pranie sprzątać
- o nie, nie rozpędzaj się - zaśmiałam się
- ja tylko tak mówię
- obiady on gotuje jak ma czas, odkąd umarła jego żona on sam sobie radził jakoś.. no zatrudnił moją mamę ale dawał rade. W sumie szybko się pozbierał. Nie miał wyjścia. opowiadał mi że na początku nie było łatwo mu z tym wszystkim ale teraz mu pomagamy. Zmarła 9 miesięcy temu - powiedziała zanim zdążyłam się zapytać - jest kimś ważnym w firmie Twojego ojca i rozumiesz.. nie mógł tego zaniedbać bo znaleźli by kogoś innego na jego miejsce a on co by wtedy zrobił ?
- rozumiem. Ale byłabyś w stanie zrezygnować z imprez?
- oh Od razu zrezygnować, wychodziłabym raz w miesiącu
- sypiać cały czas z tym samym facetem
- ej jest wiele pozycji i tego wszystkiego co moglibyśmy testować, więc nie byłoby nudno, a ja już chyba nie chce facetów na chwile. Musze skończyć z opinią puszczalskiej
- no jestem w szoku - zatrzymałam się koło  galerii handlowej. Wysiadłyśmy i śmiejąc się poszłyśmy do kina, a później jak planowałyśmy przebrałyśmy się, auto zostawiłyśmy u mnie i taksówką pojechałyśmy do klubu. Bez żadnych problemów weszłyśmy do środka. Rose zarezerwowała nam sofę więc miałyśmy miejsce do siedzenia. Zamówiłyśmy po drinku. Klimat był całkiem inny niż w tych klubach w których byliśmy wcześniej, bo chłopacy za każdym razem zabierali nas do innych. Po drugim drinku wyszłam na parkiet i zaczęłam tańczyć z jakimś facetem. Było miło, do czasu aż zobaczyłam mojego chłopaka. Podeszłam do Rose
- znasz tą dziewczynę ? - wskazałam palcem na nich
- tak - spojrzała na mnie zmieszana - to Elizabeth - w głowie mi się zakręciło a nogi się pode mną ugięły i to wcale nie od alkoholu - chcesz wyjść się przewietrzyć ? - przytaknęłam, a kiedy szłam do wyjścia, obserwowałam ich. Śmiali się i ogólnie dobrze bawili. Nasze spojrzenia się spotkały. Pokiwałam z niedowierzaniem głową a jemu uśmiech zniknął z twarzy. a później straciłam go z oczu. Wyszłyśmy na zewnątrz i to było ostatnie co zapamiętałam zanim straciłam przytomność.
Kiedy otworzyłam oczy, siedziałam przywiązana do krzesła. Nie miałam jak się ruszyć. Spojrzałam w bok, siedziała tam Rose. Tak samo jak ja była przywiązana do krzesła. Miała rozmazany makijaż i płakała
- Rose - szepnęłam - co się dzieje ?
- nie mam pojęcia - wyszeptała, była przerażona - ktoś nas porwał tylko nie wiem po jaką cholerę - do pomieszczenia wszedł chłopak, był dobrze zbudowany, wysoki, miał prawie 190 cm, ciemną karnacje
- o widzę że koleżanka się już obudziła - uśmiechnął się odsłaniając białe zęby. Podszedł do mnie szybkim krokiem, złapał pod brodę i przyglądał mi się - ładna jesteś, ładniejsza niż zapamiętałem - odsunęłam się na tyle na ile mogłam, a on złapał mnie  mocno za włosy i odchylił moją głowę - pozwoliłem Ci to zrobić ? - nie odpowiedziałam, zamiast tego zamknęłam oczy, bo mocniej pociągnął mnie za włosy - jak się pytam to się odpowiada. zrozumiałaś ?
- tak - szepnęłam cicho, puścił
- ciekawe kiedy zaczną was szukać
- szybciej niż Ci się wydaje - powiedziała Rose. On podszedł i uderzył ją w twarz
- pozwoliłem Ci się odezwać ? Nie więc zamknij się suko, albo Cie zakleję - przeraziłam się. To nie były żarty a ten facet był niebezpieczny. Wrócił do mnie - jak Ci na imię ?
- Caterina - odpowiedziałam drżącym głosem
- ja jestem James. Zapamiętaj, bo będziesz je krzyczała tej nocy - uśmiechał się a ja zaczęłam się trząść ze zdenerwowania
- nie proszę nie rób mi nic
- Shadow Cie zabije jeśli ją tkniesz - warknęła moja towarzyszka. Podszedł do niej
- nie słuchasz się mnie - pokręcił głową - nie powinnaś tego robić
- w dupie to mam, jesteś już martwy - napluła mu w twarz
- Ty suko - wytarł się - John ! - krzyknął a po chwili wszedł chłopak z jakąś torbą, położył ją i wyszedł. James podszedł do niej
- nie boje się Ciebie sukinsynie, jesteś tak samo cienki jak Twój pieprzony brat, szkoda że nie widziałeś jak błagał kiedy mierzyłam w niego - wyciągnął nóż. Nieduży i stanął miedzy nami
- to teraz zobaczysz jak Twoja przyjaciółeczka błaga o śmierć, bo to co dla was przyszykowałem jest..
- James ! mamy gości ! - krzyknął ktoś
- Panie wybaczą - uśmiechnął się - a przytrzymasz mi nóż ? - spojrzał na mnie
- ale mam związane .. - nie zdążyłam dokończyć bo wbił mi nóż w udo i wyszedł. Ból był potworny. Zacisnęłam mocno oczy i piszczałam z bólu. Zaczęłam głęboko oddychać
- Cat.. Cat przepraszam ja nie myślałam że..
- zamknij się i wyciągnij to z mojej nogi - warknęłam wściekła - próbowałyśmy na wszystkie sposoby się poruszyć  i ustawić tak żeby mogła wyciągnąć nóż z mojej nogi ale to nic nie dawało - oh daj spokój.. umrzemy tutaj - jęknęłam zrezygnowana - no a przynajmniej ja, wykrwawię się zanim ten kretyn położy na mnie łapska - z oczy popłynęły mi łzy 
- nie płacz kochanie, znajdą nas - uśmiechnęła się lekko
- ciekawe kurwa jak ?! gdzie my w ogóle jesteśmy ? 
- pewnie w magazynie na przedmieściach, spokojnie w pomieszczeniu obok leży moja torebka a tam jest telefon 
- co z tego że tam jest skoro my jesteśmy tutaj i nie możemy się ruszyć - spojrzałam na nogę, było coraz więcej krwi
- Boże, Cat, mam tam nadajnik, bez tego by mnie z domu nie wypuścili - ja nie byłam tak dobrej myśli jak ona, miałam w głowie cały czas Justina który tak dobrze bawił się ze swoją byłą a do mnie nie odzywał się słowem. Nie chciałam umrzeć pokłócona z nim. Nie wiedział że po naszej wczorajszej sprzeczce dostałam miesiączkę i gdyby nie zachował się tak jak się zachował wiedziałby o tym od razu. Teraz wiem, że w razie wpadki on zwiałby jak najdalej ode mnie i sama nie wiem czy chce kogoś takiego. Myślałam że on jest bardziej odpowiedzialny ale jak widać bardzo się myliłam. Może udałoby nam się uciec w jakiś sposób, bo nie wiadomo kiedy chłopacy zorientują się że nas nie ma 
- może uda nam się uciec - zaśmiała się 
- jesteś chyba nienormalna. Wyjść stąd możesz albo martwa albo jako dziewczyna któregoś z nich, no lub jako ich prostytutka co oczywiście ni wchodzi w grę, bo wiedzą kim są nasi bracie i chcą się na nich zemścić.. Sukinsyny.. 
- no ale może gdybym udała że jestem chętna.. 
- tu jest tyle ludzi że nawet nie masz pojęcia. Musimy czekać, nie mamy innego wyjścia jak czekanie
- świetnie..-szepnęłam - przepraszam 
- za co ? - była zdziwiona
- nie udawaj, gdyby nie ja to by nas tu nie było, to ja chciałam wyjść bo zobaczyłam Shadow z Elizabeth
- ej kocie daj spokój - uśmiechnęła się - rozumiem, gdyby David tak zrobił to ja dokładnie zrobiłabym to samo i tak byśmy się tutaj znalazły - zaśmiałam się 
- masz racje - spojrzałam na nią - wiesz co ? w sumie lubię Cie, jesteś fajną dziewczyną kiedy nie chcesz poderwać mi chłopaka - zaśmiała się 
- dzięki ja też Cie lubię i jak wyjdziemy stąd musimy częściej się spotykać - uśmiechnęłam się 
- zgadzam się. Jak stąd wyjdziemy całe to muszę zastanowić się nad związkiem z Shadow, bo nie chce być z kimś kto nie jest odpowiedzialny 
-  widzę że urządziłyście sobie pogawędkę - zaśmiał się James - ale martwi mnie że was nie szukają. Jesteście tutaj drugi dzień a Ci frajerzy nie przyszli
- zabiją Cie wtedy kiedy będziesz się tego najmniej spodziewał - spojrzał na nią 
- Ale masz niewyparzony język. Carl ! - krzyknął a po chwili wszedł chłopak - zajmij się tą małą dziwką
- mogę zrobić z nią co chce? - widziałam tajemniczy błysk w jego oczach 
- tak pozwalam Ci - uśmiechnął się i odwiązał ją od krzesła 
- Carl to imię ze względu na twój karłowaty wzrost czy małego penisa ? - zapytała wprost Rose. Chłopak nie był zbyt delikatny i wyprowadził ją siłą, starała się nie okazywać że ją boli ale wiedziałam jak jest na prawdę. James przysunął się bliżej z krzesłem i patrzył na mnie. Bałam się go. Nagle wyciągnął nóż z mojej nogi 
- ładna jesteś i cicha w porównaniu do przyjaciółki - powiedział a ja tylko zaciskałam zęby z bólu - w łóżku też jesteś taka cicha? - nóż włożył pod moją bluzkę i rozciął ją 
- nie proszę - zaśmiał się obrzydliwie i przycisnął usta do moich, a ja nie mogłam nic zrobić. Zaczął mnie dotykać a mi z oczu leciały łzy. Błagałam go żeby mnie zostawił ale nic nie działało. W pewnym momencie usłyszałam głośny huk. To go oderwało ode mnie 
- co jest kurwa - wstał - zaraz do ciebie wrócę mała - mrugnął i wyszedł, a ja zaczęłam modlić się o śmierć. 




Nowy rozdział także na blogu o Julii i Justinie 

Komentarze

  1. OMG OMGGGG co tu się dzieje podjar,wow,nie moge się doczekać następnego ; ) no ja pierniczę jaka akcja <3 i sukinsyn Justin ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. Labzusoshiagxsnoa zajebisty rozdzial! Wow ile akcji! *.* czekam na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boże!!! Ten Shadow to jednak jest pierdolnięty. Zachowuje się jak jakiś nienormalny. Rozdział świetny. Jestem ciekawa czy to on ją uratuje, czy jej brat.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super sprawa nowe rozdziały <3 świetny, czekam na kolejny ;) @young_wild_slow

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział! *.*
    nie moge sie doczekać nn, czekam z niecierpliwością! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zawsze rozdział cudowny. :D Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam tego bloga ale proszę nie opuszczaj nas na tak długo bo zwariować można... ;) czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Boski rozdzial ! <3Moglabys podac link do drugiego opowiadania ? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. WOW, naprawdę cieszę się, że znalazłaś czas żeby napisać ten rozdział bo piszesz fantastyczne opowiadanie trzymające w napięciu. Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Błagam daj kolejny rozdział. Uzależniłam się ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Jej tak bardzo się cieszę że dodałaś !! lece czytać :**

    OdpowiedzUsuń
  12. Jejku, ale się porobiło. Mam nadzieję, że jej się nic nie stanie. A Shadow okaże się dla niej kochany i ją uratuje :D I pocieszy :)

    OdpowiedzUsuń
  13. *.* SUPERRR nie moge doczekać sie następnego czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czekam na nn :) Super fabuła

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SUPER :D Zapraszam do mnie ;)
      http://pain-is-my-middle-name.blogspot.com/
      Była w nim zakochana tak samo jak on w niej. Ona ma 21 lat a on 24... Niespodziewanie w wieku 17 lat zaszła w ciąże z nim. Oświadczył jej się, ponieważ kochał ją. Wszystko wydawało się pięknie ślub jak z bajki, rodzina, szczęście, kochający mąż... ale czy na pewno ??? A co jeśli to wszystko to tylko pozory a rzeczywistość jest zupełnie inna ?

      - Ty masz cierpieć...Zasługujesz na to i dopilnuje żebyś cierpiała.
      JUSTIN W TYM OPOWIADANIU MA ZŁY CHARAKTEREK xD

      Usuń
  16. proszę dodaj kolejny rozdział bo sprawdzam kilka razy dziennie a jego nadal niema ;** uwielbiam to opowiadanie bo świetnie piszesz ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. O matko ale sie dzieje ^^ już sie nie moge doczekać kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny jak zawsze :) czekam na kolejny taki pełen emocji (8

    OdpowiedzUsuń
  19. następnyyyy <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Szkoda ze rozdzialy dodajesz tak rzadko ze zdaze zapomniec o czym wgl jest to opowiadanie :/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 36.

121.myliłam się

Rozdział 18.