Rozdział 39.

Obudziłam się wieczorem. Justina nie było, zostawił tylko kartkę " jestem z chłopakami. Kocham Cię" uśmiechnęłam się do siebie. To było na swój sposób urocze. 
Kolejne dni mijały spokojnie i bez żadnych niespodzianek, pozaliczałam wszystko w szkole z poprzedniego tygodnia chociaż Łatwo nie było. Kiedy byłam z Nealem poznałam nowy świat i chciałam go spróbować. W środę o północy ubrałam się i wyjechałam z domu. Dokładnie wiedziałam gdzie jechać. Było dużo ludzi, kiedy podjechałam zrobili mi miejsce. Zaparkowałam. Neal tez tam był i od razu podszedł do mnie 
- caterina co Ty tu robisz ? - uśmiechnęłam się 
- chce się ścigać i oskubie was z kasy - patrzył poważnie 
- wracaj do domu, to nie jest dobry pomysł - parsknęłam i wyminęłam go, podeszłam do chłopaka który zbierał pieniądze 
- jak wygląda trasa - wytłumaczył mi dokładnie - ile ? 
- tysiąc - dałam mu pieniądze i ustawiłam auto na wyznaczonym miejscu. Nie byłam jedyną dziewczyną, chwile później przed samochodami przeszło dwóch chłopaków robiąc linie na ziemi,czułam się podekscytowana, nigdy nie ścigałam się na wyścigach ulicznych, czasami jak byłam Nealem to zabieram mnie na tor ale na ulicy jeszcze nigdy. Z boku stanął chłopak któremu dałam pieniądze i przez megafon zaczął mówić
- trasa wygląda a ten sposób,jedziecie 3 kilometry do końca drogi, tam zawracacie za beczkami z wodą i kto wróci pierwszy ten miał cholerne szczęście. Odpalcie silniki! - zrobiłam to a we mnie wszystko się gotowało - pamiętajcie jedyną zasadę jaką mamy jest brak zasad - obok chłopaka stanęła dziewczyna z czymś białym w ręce - gotowi ?- wbiłam jedynkę i zaczęłam gazować, samochody wokół mnie pięknie mruczały - start! - puściłam nogę ze sprzęgła i ruszyłam z piskiem opon. Szybko zmieniałam biegi i nim się spostrzegłam musiałam zawracać, mało brakowało i wypadła bym z drogi. Szczęścia nie miałam do wyścigu ale i tak byłam zadowolona, bo dojechałam jako trzecia z sześciu. Pierwszy oczywiście był Neal. Kiedy zatrzymałam się za metą i wysiadłam z auta, zobaczyłam wściekłych chłopaków idących w moją stronę, na czele z Justinem. To nie wróżyło nic dobrego 
-coś Ty sobie do cholery myślała ?! chciałaś się zabić ?!
- Justin wyluzuj ! byłam trzecia, trochę poćwiczę i mogę to wygrać ! - uśmiechałam się cały czas 
- nic nie będziesz ćwiczyć do cholery ! daj kluczyki - wyciągnął rękę w moją stronę, podszedł do nas Neal i objął mnie 
- mała świetnie Ci poszło, myślałem że będziesz ostatnia a tu taka miła niespodzianka, potrenujesz trochę ze mną i będziesz wygrywać, wpadnij jutro do studia to pojedziemy razem na tor 
- ona nigdzie nie będzie jeździć ! chcesz żeby się zabiła ?! Myślisz że ja nie wiem jak te wyścigi wyglądają ? 
- wiesz, więc powinieneś jej pozwolić Shadow, zobacz, ona jest szczęśliwa, a taki kierowca wam się przyda - popatrzył na mnie 
- jesteś tego pewna ? - wiedziałam że nie podoba się mu to, no ale trudno, przytaknęłam - dobra, zgadzam się - rzuciłam się mu na szyję i pocałowałam go mocno 
- nie pożałujesz kochanie - po tej akcji wróciliśmy do domu i tak jak było powiedziane, ćwiczyłam z Nealem i szło mi coraz lepiej. Po kilku tygodniach wygrałam nawet wyścig, co zaskoczyło mojego brata i chłopaków bo nie widzieli jak wyglądają moje postępy i czy w ogóle jakieś są.  Moją pierwszą wygraną poszliśmy świętować do Pizzerii. 
- Cat to co ? Teraz będziesz się ścigać i ośmieszać nas wszystkich ?- zaśmiał sir Brian 
- a żebyś wiedział. Ciebie jako pierwszego chętnie ośmieszę przed wszystkimi - spoważniał
- nie dasz rady mała - Justin parsknął śmiechem 
- może i byłeś kiedyś najszybszy Bri ale teraz twój czas minął a moja dziewczyna kopie wam wszytkom dupy 
- dokładnie - zaśmiałam się pocałowałam Justina. Zamówiliśmy pizze, było nas całkiem sporo ale jakoś się zmieściliśmy przy dwóch stolikach 
- to kociaku kiedy  chcesz ponieść nie pierwszą porażkę ? - zaczął znowu Brian 
- nie planuje już żadnej porażki w przeciwieństwie do Ciebie i lepiej przygotuj się do tego, bo nie będę zbierać z ulicy fragmentów Twojej dumy kiedy przegrasz 
- Twoje niedoczekanie mała - nagle zaczął dzwonić mój telefon. Był to jakiś nieznajomy numer, odebrałam 
- słucham 
- myślisz że to już koniec ? zniszczę was wszystkich - usłyszałam w słuchawce, głos był mi nie znany, chciałam zapytać kto mówi lecz osoba ta już się rozłączyła. Justin patrzył na mnie pytająco, uśmiechnęłam się i wzruszyłam ramionami. Nie chciałam mówić mu co to był za telefon, bynajmniej nie teraz kiedy świętujemy moją wygraną, bo wiem jak by się to skończyło. Wrócilibyśmy do domu i zostałabym w nim zamknięta jak w złotej klatce. Oczywiście mogłabym wychodzić, ale tylko i wyłącznie z obstawą, a z czasem chcieliby zwabić tego kogoś, narażając któregoś z nich. Nie mogłam na to pozwolić. Stali mi si bardzo bliscy. Nie byli już moimi przyjaciółmi. Byli moją rodziną, za którą byłam gotowa oddać życie. Tak więc uśmiechnęłam się i świętowaliśmy dalej. Do domu wróciliśmy nad ranem. Wszyscy byli wyczerpani i delikatnie mówiąc wstawieni. Byłam tak zmęczona że nie zawracałam sobie głowy nawet prysznicem. Rozebrałam się tylko i rzuciłam na łóżko. 
Rano, dla mojej głowy zbyt rano zadzwonił budzik. No tak był poniedziałek a ja musiałam iść do szkoły. Miałam już za dużo godzin opuszczonych, a wcześniej przecież byłam prawie wzorową uczennicą. Wzięłam prysznic i zrobiłam lekki makijaż. Do szkoły jechałam nieobecna. gdyby nie Justin i mój brat, którzy wydzierali się jak szaleni pewnie usnęłabym w samochodzie. z niechęcią poszłam na angielski, który był dla mnie męczarnią i dłużył mi się w nieskończoność. Nauczycielka przedstawiła nam nowego ucznia, którego nawet imienia nie pamiętam, wtedy chyba akurat na chwilę przysnęłam. Po pierwszej przemęczonej lekcji pod klasą pojawił się Justin z kubkiem kawy
- dziękuje kochanie, wiesz czego mi trzeba - pocałował mnie w czoło i przytulił
- słyszałem że masz angielski z jakimś nowym typem. Kto to jest ? - spojrzałam na niego zdziwiona - no ten nowy koleś w szkole 
- aaa o tym mówisz, nie wiem, spałam - parsknął śmiechem - z czego się tak głupio cieszysz ?! - uderzyłam go lekko 
- bo chcesz nam pomagać a już na samym początku wymiękasz. Oj kochanie na tajnego detektywa się nie nadajesz. Przynajmniej to już wiemy - zaśmiałam się, ale dla pewności uderzyłam go jeszcze raz, tak aby wiedział że czuje się urażona - co masz teraz ? 
-maaatmaaaa - jęknęłam - coś czuje że mnie zapyta dzisiaj a ja nie dam rady doczołgać się do tablicy - kolejny raz parsknął - Bieber zrób to jeszcze raz a wybije Ci zęby  - mrrr lubię kiedy mi grozisz - przyciągnął mnie i szepnął mi na ucho - jesteś wtedy taka seksowna - odepchnęłam go  -przetransportuj mnie pod matmę - powstrzymał się tym razem przed śmiechem i poszliśmy razem pod sale.  - dobra mała, ja uciekam - postawił moją torbę na ławce a obok niej ludzie zrobili miejsce abym mogła usiąść - interesy wzywają - pocałował mnie w czoło - ok tylko nie zabij nikogo dzisiaj - zaśmiał się i odchodził kiedy krzyczałam do niego  - Bieber dzisiaj w domu już nie masz zębów - usiadłam uśmiechnięta a obok mnie usiadł nowy  - cześć - spojrzałam na niego  - cześć - uśmiechnął się  - jestem Victor, a Ty jesteś ..
- Caterina - spojrzałam na niego, wydawał się przystojny, wysoki brunet, zielone oczy, dobrze zbudowany - słyszałam że wywalili Cie z poprzedniej szkoły - powiedziałam poważnie na niego patrząc, parsknął śmiechem 
- widzę że jesteś bardzo bezpośrednia - wzruszyłam ramionami - tak, ale nie chce o tym rozmawiać, bo to przez moją byłą dziewczynę 
- jak chcesz - zadzwonił dzwonek i weszłam do klasy, wiedziałam że znam ten głos, a teraz już wiedziałam skąd, to on do mnie dzwonił i groził mi. Czego on tu chciał ? Chciał mnie dopaść ? Czy może mojego brata ? Musiałam się dowiedzieć czegoś więcej na jego temat, na temat tego skąd jest. Na przerwie kolejnej pobiegłam do brata, wciągnęłam go do schowka 
- co ty wyprawiasz Cat ?! - odepchnął mnie 
- Victor Montoja kto t jest ?! - otworzył oczy zdziwiony 
- skąd go znasz ? 
- chodzi ze mną na matmę i angielski, jest nowy i rozmawiał do mnie dzisiaj - przeczesał dłonią włosy 
- cholera - popatrzył na mnie - to gościu z którym nie mam najlepszych stosunków, ukradłem mu dziewczynę, kilka tysięcy, zabrałem mu klientów 
- Nick ! - otworzyłam szeroko oczy - Ty dupku - walnęłam go w ramie 
- Bieber wie ? 
- nie nie wie, ale to nie wszystko, ten koleś dzwonił do mnie w nocy i powiedział że zniszczy nas wszystkich Nick ! 
- skąd wiesz że to on ?
- poznałam po głosie, Nick co teraz ? 
- okej zrobimy tak, nie mówimy nic Shadow, a Ty zbliżasz się do typa i dowiadujesz się jak najwięcej na jego temat, ok ? Ja później w domu pogadam z tatą - otworzyłam szeroko oczy 
- co ojciec do cholery ma z tym cokolwiek wspólnego ?
- później Ci powiem, teraz uciekaj i zrób to co Ci kazałem 

Minęły 2 dni a ja nadal nie wiem co ojciec ma z tym wspólnego. Wiem tylko tyle że ktoś chciał mnie zabić, bo jak pojechałam do mechanika który dzień wcześniej odholował mój samochód okazało się że ktoś przeciął hamulce, nikomu o tym oczywiście nie powiedziałam, ale postanowiłam dowiedzieć się więcej, więc kiedy tata był w firmie poszłam do jego gabinetu i zaczęłam go przeszukiwać, nie było nic nadzwyczajnego oprócz jednej szafki w biurko zamkniętej na klucz, którego nigdzie nie było. Pobiegłam po zestaw który dostałam od Neala i za drugim podejściem udało mi się otworzyć tą szafkę, ale to co w niej zobaczyłam..  Nie mogłam w to uwierzyć. Głową tej całej organizacji czy jak to nazwać był mój ojciec ! On o wszystkim wiedział ! Wtedy właśnie wszedł do9 biura 
- Caterino do Ty tu robisz ?
- Ty o wszystkim wiedziałeś - krzyknęłam przerażona dlaczego ja nie wiedziałam o tym ?! Jak mogliście ukrywać przede mną takie rzeczy ?!  tylko nie mów że to dla mojego dobra ! 
- oczywiście że wiem o wszystkim i uważam że powinnaś umrzeć, Twój brat jest tego samego zdania - otworzyłam szeroko oczy 
- nie wierze ! mój własny ojciec chce mnie zabić 
- Cat to dla twojego dobra - parsknęłam 
- nie tato ! nie chce jeszcze tego  kończyć - usiadłam na krześle a on obok mnie - jeszcze nie, dajcie mi jeszcze trochę czasu - złapał moją dłoń 
- tak będzie lepiej, ale dobrze, dam Ci jeszcze trochę czasu ale pamiętaj, nikt poza mną, Tobą i Nickiem nie może o tym wiedzieć
- dobrze tato, a w jaki sposób chcecie to zrobić ? - opowiedział mi wszystko, był to dla mnie szok, ale już  rozmawiałam o tym z bratem i wiem że nie będę sama. Bałam się tylko o Justina, o to jak on to zniesie, dla mnie życie bez niego będzie ciężkie a co dopiero dla niego. Przez resztę dnia siedziałam w pokoju i myślałam o tym co powiedział mi tata, faktycznie to może być najlepsze rozwiązanie, bo to ja głównie ściągam na wszystkich kłopoty przez brak doświadczenia i wprawy, a jak zginę to wszystko będzie łatwiejsze, na początku będzie im trudno, ale poradzą sobie, ja będę miała gorzej, bo będę musiała zacząć od nowa, praktycznie sama w obcym miejscu, ale też jakoś z czasem się przyzwyczaję. Na razie mam jeszcze trochę czasu, więc muszę się cieszyć każdym kolejnym dniem bo będzie ich coraz mniej. Z dnia na dzień przyzwyczajałam się do tej myśli, było mi coraz gorzej ale nie mogłam z nikim o tym porozmawiać. 

Nowy rozdział również na drugim blogu o Julii i Justin'ie :)

Komentarze

  1. OMG OMG co tu się dzieje,świetny ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej...
    Zatkało mnie po rym rozdziale. Ona nie może zostawić Justina :(

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy nastepny? swietne

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuddowny... oplacalo sie tyle czekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ... kiedy kolejny? :( tęsknię za tymi opowiadaniami

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 36.

121.myliłam się

Rozdział 18.