138.na Litość Boską nie w szpitalu !
- pani organizm jest bardzo słaby,
więc musi pani zostać u nas co najmniej tydzień i nie, nie wypisze
pani wcześniej, pan Bieber już o to pytał, przejrzałem dokładnie
Pani kartę-zamilkł i patrzył się na mnie tępym wzrokiem - dużo
pani przeszła i musi pani odpocząć, a właśnie, pani
psycholog przyszła- otworzył drzwi i zaprosił do środka kobietę.
Ładna szatynka, po trzydziestce, szczupła, usiadła koło łóżka
* zostaw nas- powiedziała do lekarza, który zniknął- cześć jestem Megan i jestem
~ psychologiem - dokończyłam za nią- chce pani porozmawiać o tym dlaczego chciałam to zrobić, będzie mi pani uświadamiać że przecież życie jest piękne, w końcu przyznam pani rację, powiem że to był błąd i nigdy tego nie zrobię, pani zadowolona wyjdzie i więcej się nie zobaczymy, więc wszystko sobie wyjaśniłam z mężem, nie zrobię tego więcej, bo mam dla kogo żyć. Chce zobaczyć w końcu mojego męża więc Do widzenia - siedziała z szeroko otwartymi oczami
* rozumiem - powiedziała po chwili. Nie rozumiała. Nie straciła 2 razy dziecka, nie wiedziała jak to jest podczas seksu z mężem myśleć tylko o tym żeby się udało i nie czerpać z tego przyjemności, nawet gdy bardzo się starałam myśleć o tym co się działo, nie mogłam pozbyć się z podświadomości że może tym razem się uda i to rozczarowanie, kiedy okazuje się że z marzeń nici. Owszem trzeba mieć nadzieję, ale ile można ? Ja wytrzymałam rok. Ale życie nie jest sprawiedliwe. Jedni starają się i nie mogą mieć dzieci, a Ci nieodpowiedzialni, pójdą na imprezę, zbawią się a później usuwają taki skarb. Przez to nie czuje się jak kobieta
~ więc proszę wyjść
* dobrze, zostawiam pani numer telefonu- wręczyła mi wizytówkę - szybkiego powrotu do zdrowia
~ dziękuje - ona wyszła a do sali wbiegła Amy
+ mama ! - krzyknęła i próbowała się wspiąć na łóżko
~ hej kochanie - pomogłam jej. Wtuliła się we mnie. Powieki mnie zapiekły i spłynęły łzy po moich policzkach. Jak mogłam chcieć zostawić taki skarb ? Ona jest dla mnie najważniejsza i choćby nie wiem co, nigdy już tego nie zrobię. Muszę żyć, dla niej
+ kocham Cię
~ ja Ciebie też skarbie - z oczu leciała mi większa i nowa porcja łez. Odsunęła się i spojrzała na mnie
+ czemu płaczesz? - wytarła mi rączką policzek
~ Stęskniłam się za Tobą
* Boże Amy ! Tutaj jesteś - powiedziała zdyszana Pattie - mówiłam żebyś poczekała przed sala
+ przepraszam - przytuliła mnie z powrotem - mama już nie śpi - uśmiechnęła się szeroko
* widzę - usiadła koło łóżka - i jak się czujesz ?
~ słabo, ale lepiej, gdzie Justin ?
* rozmawia z lekarzem, wiesz kiedy będziesz mogła wyjść?
~ nie - skłamałam, ale miałam w tym cel. Nie mogę opuścić urodzin córki, więc będę musiała wypisać się na własne żądanie, ale wiem, że nikomu by to się nie spodobało, więc muszę to załatwić po cichu
- gdzie są moje skarby ? - w drzwiach stał Justin
+ mama nie śpi ! - Justin się zaśmiał
- no widzisz, mówiłem że umiesz czarować - wstawił czerwone róże do wazonu i pocałował mnie w głowę - lekarz powiedział że jeszcze dzisiaj nie możesz jeść smażonego
~ ale mam ochotę na naleśniki - skrzywiłam się, bo skoro jestem w szpitalu to czemu by tego nie wykorzystać
- ale nie możesz
~ ale chce - zmrużył oczy
- Julka
~ Justin
+ mama jest jak dziecko- Pattie się zaśmiała
* to tak jak Ty
+ nie, ja jestem duża
~ tak kochanie jesteś duża
- zamiast tego mama zrobiła rosół- spojrzał na nią
* a no tak- wyciągnęła pojemnik z torby której wcześniej nie zauważyłam
~ poważnie ? - podała mi go razem z łyżką
* chodź Amy, mama zje
+ mogę Cię karmić? - powiedziała siadają mi na kolana
- czekaj niech mama zje trochę sama
+ ok ok - zjadłam trochę i Amy zaczęła mnie karmić. Mi
~ ej ale do buzi a nie do nosa - śmiała się
- do buzi - Justin poruszył brwiami
* Justin - upomniała go mama
- no co ? Nic nie mówiłem takiego przecież - Pattie śmiała się. Byłam cała w rosole i makaronie. O 19 mama zabrała do domu Amy. Justin przywiózł ze sobą laptop, więc do kolacji oglądaliśmy filmiki na YouTube. O 20 dostałam kolację. Nakarmiłam Justina i o 21 oglądaliśmy już film, 50 pierwszych randek, film stary, ale lubię go, to piękne że facet tak stara się, bo przecież gdyby dowiedział się że dziewczyna ma pamięć krótkotrwałą mógłby odpuścić i znaleźć inną, ale tego nie zrobił, każdego dnia zabiegał o jej względy
~ też byś mi tak robił ?
- oczywiście kochanie - pocałował mnie w szyję, bo leżał na moim ramieniu wtulając się w moją szyję, a ja ręką bawiłam się jego włosami. Spojrzał na mnie - kocham Cię kicia
~ ja Ciebie też - uśmiechnął się
- nigdy więcej nie rób czegoś takiego, wolałbym mieć Cię w domu - musnął kolejny raz moją szyję, a ja biorąc oddech poczułam jego zapach, zapach jego włosów, skóry, Pachniał jak dom, miejsce do którego chce się wracać. To że był przy mnie cieszyło mnie, teraz cieszę się z nawet najmniejszej rzeczy. Zobaczyłam że odchyla mi trochę dekolt bluzki
~ co Ty robisz ? - bawiło mnie to jak niby dyskretnie to robi
- nic kochanie, oglądam film
~ pod moją bluzką ?
- nie no coś Ty, nie wiem o czym mówisz, coś musiało Ci się przewidzieć - zaśmiałam się - przestań się śmiać bo nie mogę oglądać
~ przepraszam
- wybaczam Ci- na ekranie pokazała się scena, gdzie uprawiają seks, Justin zaczął składać więcej pocałunków na mojej szyi, oparł się na ręce i wpił w moje usta, domyśliłam się że to go pobudziło, całował mnie namiętnie wisząc nade mną, Wplotłam dłonie w jego włosy, teraz całował moją szyję delikatnie ją przygryzając, jęknęłam z podniecenia, podobało mi się to
~ Justin - szepnęłam
- hmm ?
~ jeszcze nie, nie tutaj
- ale w szpitalu jeszcze nie było - powiedział patrząc mi w oczy, widziałam że mnie pragnie, ja też tego chciałam, ale jeszcze źle się czułam i na Litość Boską nie w szpitalu ! Ludzie za ścianą mogą umierać a ja będę dochodzić, nie wyobrażam sobie tego.. ja tutaj „ Justin oh tak!” a oni tam „ umieeeeeram pomocy” niee, to nie wchodzi w grę
~ Justin, proszę Cie, daj spokój
- oj tylko trochę – mruczał mi do ucha, a mnie przechodziły ciarki, owszem chciałam tego, ale z drugiej strony nie wiedziałam czy mogę, przecież podobno jestem jeszcze słaba
~ Justin – wydyszałam już mega podniecona
* Panie Bieber – usłyszeliśmy lekarza, Justina zamurowało. Dosłownie zamurowało, zamarł w bezruchu, zamroził się czy jak to jeszcze mogę opisać, gdybym na szyi nie czuła jego oddechu mogłabym powiedzieć że nie oddycha – proszę się zachowywać, to jest szpital a nie burdel- Justin usiadł obok mnie – dziękuje, jeżeli Panu coś nie odpowiada, to proszę wracać do domu, w moim szpitalu takich zachowań nie będę tolerował – miał surowy głos, a ja widziałam jak Justin na te słowa reaguje, był bardzo zawzięty i tylko rodzice lub Scooter mogli mu mówić co ma robić, złapałam go za rękę, dając mu tym znak żeby wyluzował
- a ja nie będę tolerował Pana braku kultury, wchodzi Pan bezczelnie do sali nie pukając, robi wyrzuty małżeństwu które sporo przeszło i porównuje to do burdelu ? Nie wstyd panu ? Do Pana gabinetu trzeba pukać, ale w odwrotną stronę to nie działa ?
* to jest szpital, placówka publiczna
- to dlaczego do Pana gabinetu trzeba pukać ? Owszem nie chciałbym zobaczyć jak pieprzy pan tą ładną pielęgniarkę ale do jasnej cholery niech pan się nauczy pukać !
* to że nazywa się pan Bieber nie upoważnia pana do takiego zachowania i lepiej niech pan się powstrzyma
- bo co ? Wyrzuci mnie pan ? W takim razie zabieram żonę i przenoszę ja do szpitala w którym szanują pacjentów
~ Justin – ścisnęłam mocniej jego dłoń
* nie będę kontynuował tej rozmowy – lekarz wyszedł
~ musiałeś ?
- jakiś pajac nie będzie mi się wtrącał, mógł przeprosić i zapukać – wstał i wyciągnął telefon
~ co robisz?
- przenoszę Cie
~ Daj spokój, poleżę tu jeszcze dzień i wypisze się
- nie będziesz się wypisywać, musisz odpocząć
~ w domu też mogę, zaufaj mi – zamknął oczy i wziął oddech
- dobra, ale nie przyzwyczajaj się że odpuszczam
~ dobrze, a teraz chodź do mnie – ulżyło mi, bałam się że zaraz pobije tego lekarza, wszedł na łóżko i teraz to ja leżałam na nim, słuchałam bicia jego serca, to mnie zawsze uspokajało. Spojrzałam na niego, cmoknął mnie w nos – kocham Cie
- ja Ciebie też kicia i nigdy nie przestane, a teraz śpij – przytulił mnie
~ a pośpiewasz mi ? - słyszałam jak się uśmiecha
- co tylko chcesz, a co ?- wiedziałam co chciałam w tej chwili usłyszeć, uwielbiałam tą piosenkę i budziła we mnie emocje, pozytywne
~ Never let you go
- zamknij oczy – pocałował mnie w głowę i zaczął po cichu - Thay say that hate has been sent
So let loose the talk of love
* zostaw nas- powiedziała do lekarza, który zniknął- cześć jestem Megan i jestem
~ psychologiem - dokończyłam za nią- chce pani porozmawiać o tym dlaczego chciałam to zrobić, będzie mi pani uświadamiać że przecież życie jest piękne, w końcu przyznam pani rację, powiem że to był błąd i nigdy tego nie zrobię, pani zadowolona wyjdzie i więcej się nie zobaczymy, więc wszystko sobie wyjaśniłam z mężem, nie zrobię tego więcej, bo mam dla kogo żyć. Chce zobaczyć w końcu mojego męża więc Do widzenia - siedziała z szeroko otwartymi oczami
* rozumiem - powiedziała po chwili. Nie rozumiała. Nie straciła 2 razy dziecka, nie wiedziała jak to jest podczas seksu z mężem myśleć tylko o tym żeby się udało i nie czerpać z tego przyjemności, nawet gdy bardzo się starałam myśleć o tym co się działo, nie mogłam pozbyć się z podświadomości że może tym razem się uda i to rozczarowanie, kiedy okazuje się że z marzeń nici. Owszem trzeba mieć nadzieję, ale ile można ? Ja wytrzymałam rok. Ale życie nie jest sprawiedliwe. Jedni starają się i nie mogą mieć dzieci, a Ci nieodpowiedzialni, pójdą na imprezę, zbawią się a później usuwają taki skarb. Przez to nie czuje się jak kobieta
~ więc proszę wyjść
* dobrze, zostawiam pani numer telefonu- wręczyła mi wizytówkę - szybkiego powrotu do zdrowia
~ dziękuje - ona wyszła a do sali wbiegła Amy
+ mama ! - krzyknęła i próbowała się wspiąć na łóżko
~ hej kochanie - pomogłam jej. Wtuliła się we mnie. Powieki mnie zapiekły i spłynęły łzy po moich policzkach. Jak mogłam chcieć zostawić taki skarb ? Ona jest dla mnie najważniejsza i choćby nie wiem co, nigdy już tego nie zrobię. Muszę żyć, dla niej
+ kocham Cię
~ ja Ciebie też skarbie - z oczu leciała mi większa i nowa porcja łez. Odsunęła się i spojrzała na mnie
+ czemu płaczesz? - wytarła mi rączką policzek
~ Stęskniłam się za Tobą
* Boże Amy ! Tutaj jesteś - powiedziała zdyszana Pattie - mówiłam żebyś poczekała przed sala
+ przepraszam - przytuliła mnie z powrotem - mama już nie śpi - uśmiechnęła się szeroko
* widzę - usiadła koło łóżka - i jak się czujesz ?
~ słabo, ale lepiej, gdzie Justin ?
* rozmawia z lekarzem, wiesz kiedy będziesz mogła wyjść?
~ nie - skłamałam, ale miałam w tym cel. Nie mogę opuścić urodzin córki, więc będę musiała wypisać się na własne żądanie, ale wiem, że nikomu by to się nie spodobało, więc muszę to załatwić po cichu
- gdzie są moje skarby ? - w drzwiach stał Justin
+ mama nie śpi ! - Justin się zaśmiał
- no widzisz, mówiłem że umiesz czarować - wstawił czerwone róże do wazonu i pocałował mnie w głowę - lekarz powiedział że jeszcze dzisiaj nie możesz jeść smażonego
~ ale mam ochotę na naleśniki - skrzywiłam się, bo skoro jestem w szpitalu to czemu by tego nie wykorzystać
- ale nie możesz
~ ale chce - zmrużył oczy
- Julka
~ Justin
+ mama jest jak dziecko- Pattie się zaśmiała
* to tak jak Ty
+ nie, ja jestem duża
~ tak kochanie jesteś duża
- zamiast tego mama zrobiła rosół- spojrzał na nią
* a no tak- wyciągnęła pojemnik z torby której wcześniej nie zauważyłam
~ poważnie ? - podała mi go razem z łyżką
* chodź Amy, mama zje
+ mogę Cię karmić? - powiedziała siadają mi na kolana
- czekaj niech mama zje trochę sama
+ ok ok - zjadłam trochę i Amy zaczęła mnie karmić. Mi
~ ej ale do buzi a nie do nosa - śmiała się
- do buzi - Justin poruszył brwiami
* Justin - upomniała go mama
- no co ? Nic nie mówiłem takiego przecież - Pattie śmiała się. Byłam cała w rosole i makaronie. O 19 mama zabrała do domu Amy. Justin przywiózł ze sobą laptop, więc do kolacji oglądaliśmy filmiki na YouTube. O 20 dostałam kolację. Nakarmiłam Justina i o 21 oglądaliśmy już film, 50 pierwszych randek, film stary, ale lubię go, to piękne że facet tak stara się, bo przecież gdyby dowiedział się że dziewczyna ma pamięć krótkotrwałą mógłby odpuścić i znaleźć inną, ale tego nie zrobił, każdego dnia zabiegał o jej względy
~ też byś mi tak robił ?
- oczywiście kochanie - pocałował mnie w szyję, bo leżał na moim ramieniu wtulając się w moją szyję, a ja ręką bawiłam się jego włosami. Spojrzał na mnie - kocham Cię kicia
~ ja Ciebie też - uśmiechnął się
- nigdy więcej nie rób czegoś takiego, wolałbym mieć Cię w domu - musnął kolejny raz moją szyję, a ja biorąc oddech poczułam jego zapach, zapach jego włosów, skóry, Pachniał jak dom, miejsce do którego chce się wracać. To że był przy mnie cieszyło mnie, teraz cieszę się z nawet najmniejszej rzeczy. Zobaczyłam że odchyla mi trochę dekolt bluzki
~ co Ty robisz ? - bawiło mnie to jak niby dyskretnie to robi
- nic kochanie, oglądam film
~ pod moją bluzką ?
- nie no coś Ty, nie wiem o czym mówisz, coś musiało Ci się przewidzieć - zaśmiałam się - przestań się śmiać bo nie mogę oglądać
~ przepraszam
- wybaczam Ci- na ekranie pokazała się scena, gdzie uprawiają seks, Justin zaczął składać więcej pocałunków na mojej szyi, oparł się na ręce i wpił w moje usta, domyśliłam się że to go pobudziło, całował mnie namiętnie wisząc nade mną, Wplotłam dłonie w jego włosy, teraz całował moją szyję delikatnie ją przygryzając, jęknęłam z podniecenia, podobało mi się to
~ Justin - szepnęłam
- hmm ?
~ jeszcze nie, nie tutaj
- ale w szpitalu jeszcze nie było - powiedział patrząc mi w oczy, widziałam że mnie pragnie, ja też tego chciałam, ale jeszcze źle się czułam i na Litość Boską nie w szpitalu ! Ludzie za ścianą mogą umierać a ja będę dochodzić, nie wyobrażam sobie tego.. ja tutaj „ Justin oh tak!” a oni tam „ umieeeeeram pomocy” niee, to nie wchodzi w grę
~ Justin, proszę Cie, daj spokój
- oj tylko trochę – mruczał mi do ucha, a mnie przechodziły ciarki, owszem chciałam tego, ale z drugiej strony nie wiedziałam czy mogę, przecież podobno jestem jeszcze słaba
~ Justin – wydyszałam już mega podniecona
* Panie Bieber – usłyszeliśmy lekarza, Justina zamurowało. Dosłownie zamurowało, zamarł w bezruchu, zamroził się czy jak to jeszcze mogę opisać, gdybym na szyi nie czuła jego oddechu mogłabym powiedzieć że nie oddycha – proszę się zachowywać, to jest szpital a nie burdel- Justin usiadł obok mnie – dziękuje, jeżeli Panu coś nie odpowiada, to proszę wracać do domu, w moim szpitalu takich zachowań nie będę tolerował – miał surowy głos, a ja widziałam jak Justin na te słowa reaguje, był bardzo zawzięty i tylko rodzice lub Scooter mogli mu mówić co ma robić, złapałam go za rękę, dając mu tym znak żeby wyluzował
- a ja nie będę tolerował Pana braku kultury, wchodzi Pan bezczelnie do sali nie pukając, robi wyrzuty małżeństwu które sporo przeszło i porównuje to do burdelu ? Nie wstyd panu ? Do Pana gabinetu trzeba pukać, ale w odwrotną stronę to nie działa ?
* to jest szpital, placówka publiczna
- to dlaczego do Pana gabinetu trzeba pukać ? Owszem nie chciałbym zobaczyć jak pieprzy pan tą ładną pielęgniarkę ale do jasnej cholery niech pan się nauczy pukać !
* to że nazywa się pan Bieber nie upoważnia pana do takiego zachowania i lepiej niech pan się powstrzyma
- bo co ? Wyrzuci mnie pan ? W takim razie zabieram żonę i przenoszę ja do szpitala w którym szanują pacjentów
~ Justin – ścisnęłam mocniej jego dłoń
* nie będę kontynuował tej rozmowy – lekarz wyszedł
~ musiałeś ?
- jakiś pajac nie będzie mi się wtrącał, mógł przeprosić i zapukać – wstał i wyciągnął telefon
~ co robisz?
- przenoszę Cie
~ Daj spokój, poleżę tu jeszcze dzień i wypisze się
- nie będziesz się wypisywać, musisz odpocząć
~ w domu też mogę, zaufaj mi – zamknął oczy i wziął oddech
- dobra, ale nie przyzwyczajaj się że odpuszczam
~ dobrze, a teraz chodź do mnie – ulżyło mi, bałam się że zaraz pobije tego lekarza, wszedł na łóżko i teraz to ja leżałam na nim, słuchałam bicia jego serca, to mnie zawsze uspokajało. Spojrzałam na niego, cmoknął mnie w nos – kocham Cie
- ja Ciebie też kicia i nigdy nie przestane, a teraz śpij – przytulił mnie
~ a pośpiewasz mi ? - słyszałam jak się uśmiecha
- co tylko chcesz, a co ?- wiedziałam co chciałam w tej chwili usłyszeć, uwielbiałam tą piosenkę i budziła we mnie emocje, pozytywne
~ Never let you go
- zamknij oczy – pocałował mnie w głowę i zaczął po cichu - Thay say that hate has been sent
So let loose the talk of love
Napiszcie mi wasze Twittery bo już w końcu nie wiem kogo mam powiadamiać o TYM opowiadaniu
Ogólnie nie podoba mi się -.-' Pytanie do was, bo za 12 rozdziałów koniec :( ale ostatni rozdział mam napisany na 12 kartek w zeszycie, chcecie to jako jeden, czy podzielić na 2 ?
Ogólnie nie podoba mi się -.-' Pytanie do was, bo za 12 rozdziałów koniec :( ale ostatni rozdział mam napisany na 12 kartek w zeszycie, chcecie to jako jeden, czy podzielić na 2 ?
Serio kocham "never let you go " <3
Jeżeli macie pytania do mnie, o rozdział, opowiadanie, lub o cokolwiek to zapraszam tutaj .>>pytania<<
EXTRAAAA *.* Ten ostatni rozdział to ja bym napisała w całości chyba... ;D Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńHahaha sex w szpitalu. Niezle xd
OdpowiedzUsuńnn super *-* dawaj szybko nn :)
@Kundzia_Bieber
OSTATNI W 1 hahahawyobrazilam sb takiego Justina "zastygnietego" @LussiLucynaaa czekam na nn
OdpowiedzUsuńŚwietne hahaha ale jb pojechał po tym lekarzu :-) czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńZajebiste...!!
OdpowiedzUsuńAAAAAaaaaaaaa uwielbiam to <3
OdpowiedzUsuńsuper czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńaww.... <3 kocham.! :D nie mg. się doczekać NN ^^ chociaż jestem ciekawa nowego bloga ;p
OdpowiedzUsuń@zagubiona7435 super rodział <33 czekma na nn :D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział!!!
OdpowiedzUsuńTT: @GosiaMalik
@MarysiaSienska
OdpowiedzUsuńMega odlot wchodzę to codziennie i czekam na kolejny ;D
Ciekawe co jeszcze wymyślisz ;D
Czadowy :) Fajnie by było gdyby im się udało z tym dzieckiem justin by się cieszył :D czekam na nn :*
OdpowiedzUsuńsuper rozdział <3
OdpowiedzUsuńPopieram Patrycję ; *
Mój twitter to Ala5789 to ja Ala :D <3
raz uprawiali seks w szpitalu jak podciela sobie zyly ;D
OdpowiedzUsuńCo za niegreczny Justin taknwnszpitalu ;) Świetny rozdział. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuń