Rozdział 19.
Kiedy dojechaliśmy do jego domu, stał już prawie pełny samochód do przeprowadzki. Wysiadłam pierwsza, a on juz po sekundzie był obok mnie
- jeszcze nie pytałam, który pokój jest Twój u nas? - na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech
- na przeciwko Twojego kochanie
- nie mów tak do mnie - szturchnęłam go i wyciągnęłam dzwoniący telefon z kieszeni.. Numer zastrzeżony
- kto to ? - spojrzał na wyświetlacz, mimo, że nie wyświetlał sie numer, wiedziałam to dzwoni, bo mogła to być tylko ta jedna osoba
- to on - wziął mój telefon i jego nastrój momentalnie się zmienił, jego mięśnie się spięły, oczy pociemniały i w ogóle zrobił się taki bardziej mroczny, gdybym go w tym monecie mijała na ulicy, bałabym się go, nawet teraz byłam przeraża
- Ty śmieciu - warknął a jego klatka piersiowa unosiła sie i opadała szybko - nie dotkniesz jej gnoju...tak wiem kim jesteś Harvey - zaśmiał się ironicznie, ale po chwili spoważniał - nie mieszaj jej w nasze sprawy .. załatwimy to sami - zaśmiał się - żartujesz ? żadnej kasy nie dostaniesz, będziesz się cieszył jeżeli wyjdziesz z tego cało.. o każdej porze dnia i nocy - przygryzł nerwowo wargę - ok, na tym boisku co zawsze, nie próbuj sztuczek bo odstrzelę Ci jaja ... już nie moge się doczekać - rozłączył sie i oddał mi telefon
- Co się stało ? - założył mi włosy za ucho i uśmiechnął się pocieszająco, a mnie strasznie ciekawiło gdzie on ma byc i kim jest ten cały Harvey. Czy mam się go bac, czy jest groźniejszy od Shadow, jak on wygląda..
- nie martw się kociaku - mrugnął i usmiechnął się szeroko, ja natomiast mrużąc oczy, uderzyłam go lekko
- dupek - wsiadłam do auta trzaskając drzwiami. Po półgodziny, dokładnie 30 minut, bo sprawdzałam wszedł do auta
- moje rzeczy juz są u was, Jazzy je rozpakuje, a ja Ciebie porywam - uśmiechnął sie do mnie łobuzersko i kiedy ruszył zablokował drzwi, a mnie przeszły ciarki
- a może ja nie chce ? - zapytałam sarkastycznie
- gówno mnie to obchodzi, porywam Cię - odpalił papierosa
- nie ważne - włączyłam radio i patrzyłam przez okno, wtjechaliśmy z miasta, a ja się zaczęłam poważnie obawiac gdzie jedziemy. jechaliśmy drogą jednopasmową, aż dojechaliśmy do budynku, który za przyjemnie nie wyglądał - co my tu robimy ?
- w tym momencie siedzimy w aucie
- gdzie jesteśmy ?
- w samochodzie - uderzyłam go
- pytam poważnie - warknęłam
- chodz to zobaczysz - wysiadł, a ja razem z nim. Budynek do którego szliśmy poważnie nie wyglądał najlepiej. Był stary, tynk się sypał, a tam gdzie już go nie było pojawiło się graffiti
- Justin - złapałam się jego ręki- nie podoba mi się tu - on tylko zaśmiał się ironicznie i zaciągnął mnie do środka
- chciałaś nauczyc sie strzelac -
- ty idioto ! bałam się że chcesz mi coś zrobic ! - uśmiechnął się
- chodz, naucze Cie - weszliśmy do pomieszczenia, Justin przywitał się z jakimś chłopakiem i podeszliśmy do jednego stanowiska
- robiłaś to już kiedyś ?
- owszem codziennie zabijam ludzi - wzruszyłam ramionami czym wywołałam jego śmiech, ale inny, inny niż te co zawsze, ten był taki szczery i słodki
- ok, rozumiem, pokaże Ci jak jest najwygodniej strzelac, z jakiej pozycji - stał za mną - stań w rozkroku - rozstawiłam lekko nogi - mocniej - złapał moje uda i rozsunął je - dobrze, plecy prosto, ręce sztywno przed sobą - stał za mną, wyraźnie go czułam - w takiej pozycji, zapamiętaj ją - przytaknęłam
- ok, co dalej
- teraz pokaże Ci pistolet, zobacz, tak się go ładuje, naciskasz tu i zmieniasz magazynek, tak go wsuwasz, chwytasz go w ten sposób, przyjmujesz pozycje, tu odbezpieczasz i strzelasz, teraz twoja kolej - zabezpieczył go i podał mi
- Justin, ja...
- Cat prosze Cie zrób to - mówił po kolei co mam robic, a ja wykonywałam jego rozkazy, trafiałam nawet w tarcze, co mnie zaskoczyło.
Do domu wróciliśmy po południu, ale tylko po to, żeby zabrac rzeczy i namiot i pojechaliśmy nad jezioro
- dlaczego śpimy nad jeziorem ?
- bo tak umawiałem się z chłopakami - powiedział rozkładając namiot
- to Ty, ale dlaczego mnie tu zabrałeś ?
- bo jesteś moją dziewczyną
- hahahaha no chyba nie - zaczęłam się śmiac
- nie ważne - warknął zły a ja dalej się śmiałam - albo kurwa mi pomozesz, albo zakleje Ci taśmą usta i przywiąże do drzewa - momentalnie przestałam
- nie zorbisz tego - mruknęłam, jednak cały czas się go obawiałam
- a chcesz się przekonac ?
- nie - szepnęłam i pomagałam mu dalej - a gdzie wszyscy ? to są ich namioty tak ?
- tak, pewnie się kąpią
- a kto tu jeszcze jest ? - powiedziałam siadając na nadmuchany materac
- ja, Ty, Nick, Jazzy, ale oni dojadą wieczorem, Mel, Rose, Jen, Chris, Brian, Lucas, Sed - spojrzał na mnie - to mój materac
- pfff jak sobie kupisz - usiadł obok - kto to Rose i Jen ?
- siostry chłopaków
- dlaczego ich nie znam ?
- bo ich nie poznałaś - uśmiechnął się - wstawaj, trzeba go schowac do środka - napompował jeszcze jeden materac i pościelił ładnie w środku
- a dlaczego ja śpie z Tobą ?
- bo Nick śpi z Jazzy, Mel z Chrisem, Jen z Rose, a Brian Lucas i Sed razem
- nie moge tego zmienic ?
- nie, ja tak mówie i tak ma byc - uśmiechnął się - nasze rzeczy są w bagażniku, chcesz coś ?
- nie - weszłam do namiotu - albo daj mi książke
- żartujesz sobie prawda ? - zajrzał do mnie
- nie rozumiem
- jest taka piękna pogoda, a Ty chcesz tu siedziec ? z książką ?- zmarszczyłam brwi, jakoś nie miałam ochoty wychodzic nigdzie, najchętniej to bym wróciła do domu
- nie, jestem zmęczona Justin
- mnie to nie interesuje, chodź,
- Just...
- powiedziałem chodz - podniósł głos i przebrał tą swoją straszną maske
- już - wyszłam obrażona z namiotu, wziął ręcznik i zaprowadził mnie na plaże, gdzie faktycznie wszyscy byli . weszłam na pomost i usiadłam, Justin położył mi recznik
- ja ide popływac - rozebrał się do spodenek, cmoknął mnie w usta i wskoczył do wody. Na słońcu było gorąco, rozebrałam się do stroju i leżałam ze słuchawkami w uszach. Nie mam pojęcia ile czasu tak spędziłam opalając się ale Jazzy mnie wyrwała z tego stanu
- kocham Cie wiesz? - uśmiechała się od ucha do ucha, usiadłam
- nie rozumiem
- bo dzięki Tobie jestem szczęśliwa a Justin mi nie marudzi o tym jakiego powinnam miec chłopaka - uśmiechnęłam się
- ciesze się waszym szczęściem - uśmiechnęłam się tym razem szczerze
- co jest ? nie mów że wszystko ok, bo widze
- nic nie jest - wzięłam oddech - Twój brat.. trudno go zrozumiec i nadążyc
- on taki już jest - w tym momencie właśnie do nas podpłynął
- chodz do wody - patrzył na mnie
- nie mam ochoty Justin, dobrze o tym wiesz - mruknełam
- prooooosze - zrobił oczy kota ze Shreka
- nie Justin - wstałam - źle się czuje, ide się położyc - zeszłam i szłam powoli w strone namiotu
- poczekaj - podbiegł do mnie - nie zostawie Cie samej.. co Ci jest ?
- nic, po prostu głowa mnie boli i ogólnie jestem wycieńczona. marze tylko o łóżku
- to idz się połóż, a ja przyniose Ci jakieś tabletki - uśmiechnął się pocieszająco. weszłam do namiotu i nie doczekałam się go, bo usnęłam...
Kiedy się obudziłam było ciemno, a on właśnie wchodził a jękiem do namiotu, to był jęk bólu, usiadłam
- Justin.. co się stało ?
- nic.. śpij - zapaliłam latarkę i przeraziłam się kiedy go zobaczyłam..
- jeszcze nie pytałam, który pokój jest Twój u nas? - na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech
- na przeciwko Twojego kochanie
- nie mów tak do mnie - szturchnęłam go i wyciągnęłam dzwoniący telefon z kieszeni.. Numer zastrzeżony
- kto to ? - spojrzał na wyświetlacz, mimo, że nie wyświetlał sie numer, wiedziałam to dzwoni, bo mogła to być tylko ta jedna osoba
- to on - wziął mój telefon i jego nastrój momentalnie się zmienił, jego mięśnie się spięły, oczy pociemniały i w ogóle zrobił się taki bardziej mroczny, gdybym go w tym monecie mijała na ulicy, bałabym się go, nawet teraz byłam przeraża
- Ty śmieciu - warknął a jego klatka piersiowa unosiła sie i opadała szybko - nie dotkniesz jej gnoju...tak wiem kim jesteś Harvey - zaśmiał się ironicznie, ale po chwili spoważniał - nie mieszaj jej w nasze sprawy .. załatwimy to sami - zaśmiał się - żartujesz ? żadnej kasy nie dostaniesz, będziesz się cieszył jeżeli wyjdziesz z tego cało.. o każdej porze dnia i nocy - przygryzł nerwowo wargę - ok, na tym boisku co zawsze, nie próbuj sztuczek bo odstrzelę Ci jaja ... już nie moge się doczekać - rozłączył sie i oddał mi telefon
- Co się stało ? - założył mi włosy za ucho i uśmiechnął się pocieszająco, a mnie strasznie ciekawiło gdzie on ma byc i kim jest ten cały Harvey. Czy mam się go bac, czy jest groźniejszy od Shadow, jak on wygląda..
- nie martw się kociaku - mrugnął i usmiechnął się szeroko, ja natomiast mrużąc oczy, uderzyłam go lekko
- dupek - wsiadłam do auta trzaskając drzwiami. Po półgodziny, dokładnie 30 minut, bo sprawdzałam wszedł do auta
- moje rzeczy juz są u was, Jazzy je rozpakuje, a ja Ciebie porywam - uśmiechnął sie do mnie łobuzersko i kiedy ruszył zablokował drzwi, a mnie przeszły ciarki
- a może ja nie chce ? - zapytałam sarkastycznie
- gówno mnie to obchodzi, porywam Cię - odpalił papierosa
- nie ważne - włączyłam radio i patrzyłam przez okno, wtjechaliśmy z miasta, a ja się zaczęłam poważnie obawiac gdzie jedziemy. jechaliśmy drogą jednopasmową, aż dojechaliśmy do budynku, który za przyjemnie nie wyglądał - co my tu robimy ?
- w tym momencie siedzimy w aucie
- gdzie jesteśmy ?
- w samochodzie - uderzyłam go
- pytam poważnie - warknęłam
- chodz to zobaczysz - wysiadł, a ja razem z nim. Budynek do którego szliśmy poważnie nie wyglądał najlepiej. Był stary, tynk się sypał, a tam gdzie już go nie było pojawiło się graffiti
- Justin - złapałam się jego ręki- nie podoba mi się tu - on tylko zaśmiał się ironicznie i zaciągnął mnie do środka
- chciałaś nauczyc sie strzelac -
- ty idioto ! bałam się że chcesz mi coś zrobic ! - uśmiechnął się
- chodz, naucze Cie - weszliśmy do pomieszczenia, Justin przywitał się z jakimś chłopakiem i podeszliśmy do jednego stanowiska
- robiłaś to już kiedyś ?
- owszem codziennie zabijam ludzi - wzruszyłam ramionami czym wywołałam jego śmiech, ale inny, inny niż te co zawsze, ten był taki szczery i słodki
- ok, rozumiem, pokaże Ci jak jest najwygodniej strzelac, z jakiej pozycji - stał za mną - stań w rozkroku - rozstawiłam lekko nogi - mocniej - złapał moje uda i rozsunął je - dobrze, plecy prosto, ręce sztywno przed sobą - stał za mną, wyraźnie go czułam - w takiej pozycji, zapamiętaj ją - przytaknęłam
- ok, co dalej
- teraz pokaże Ci pistolet, zobacz, tak się go ładuje, naciskasz tu i zmieniasz magazynek, tak go wsuwasz, chwytasz go w ten sposób, przyjmujesz pozycje, tu odbezpieczasz i strzelasz, teraz twoja kolej - zabezpieczył go i podał mi
- Justin, ja...
- Cat prosze Cie zrób to - mówił po kolei co mam robic, a ja wykonywałam jego rozkazy, trafiałam nawet w tarcze, co mnie zaskoczyło.
Do domu wróciliśmy po południu, ale tylko po to, żeby zabrac rzeczy i namiot i pojechaliśmy nad jezioro
- dlaczego śpimy nad jeziorem ?
- bo tak umawiałem się z chłopakami - powiedział rozkładając namiot
- to Ty, ale dlaczego mnie tu zabrałeś ?
- bo jesteś moją dziewczyną
- hahahaha no chyba nie - zaczęłam się śmiac
- nie ważne - warknął zły a ja dalej się śmiałam - albo kurwa mi pomozesz, albo zakleje Ci taśmą usta i przywiąże do drzewa - momentalnie przestałam
- nie zorbisz tego - mruknęłam, jednak cały czas się go obawiałam
- a chcesz się przekonac ?
- nie - szepnęłam i pomagałam mu dalej - a gdzie wszyscy ? to są ich namioty tak ?
- tak, pewnie się kąpią
- a kto tu jeszcze jest ? - powiedziałam siadając na nadmuchany materac
- ja, Ty, Nick, Jazzy, ale oni dojadą wieczorem, Mel, Rose, Jen, Chris, Brian, Lucas, Sed - spojrzał na mnie - to mój materac
- pfff jak sobie kupisz - usiadł obok - kto to Rose i Jen ?
- siostry chłopaków
- dlaczego ich nie znam ?
- bo ich nie poznałaś - uśmiechnął się - wstawaj, trzeba go schowac do środka - napompował jeszcze jeden materac i pościelił ładnie w środku
- a dlaczego ja śpie z Tobą ?
- bo Nick śpi z Jazzy, Mel z Chrisem, Jen z Rose, a Brian Lucas i Sed razem
- nie moge tego zmienic ?
- nie, ja tak mówie i tak ma byc - uśmiechnął się - nasze rzeczy są w bagażniku, chcesz coś ?
- nie - weszłam do namiotu - albo daj mi książke
- żartujesz sobie prawda ? - zajrzał do mnie
- nie rozumiem
- jest taka piękna pogoda, a Ty chcesz tu siedziec ? z książką ?- zmarszczyłam brwi, jakoś nie miałam ochoty wychodzic nigdzie, najchętniej to bym wróciła do domu
- nie, jestem zmęczona Justin
- mnie to nie interesuje, chodź,
- Just...
- powiedziałem chodz - podniósł głos i przebrał tą swoją straszną maske
- już - wyszłam obrażona z namiotu, wziął ręcznik i zaprowadził mnie na plaże, gdzie faktycznie wszyscy byli . weszłam na pomost i usiadłam, Justin położył mi recznik
- ja ide popływac - rozebrał się do spodenek, cmoknął mnie w usta i wskoczył do wody. Na słońcu było gorąco, rozebrałam się do stroju i leżałam ze słuchawkami w uszach. Nie mam pojęcia ile czasu tak spędziłam opalając się ale Jazzy mnie wyrwała z tego stanu
- kocham Cie wiesz? - uśmiechała się od ucha do ucha, usiadłam
- nie rozumiem
- bo dzięki Tobie jestem szczęśliwa a Justin mi nie marudzi o tym jakiego powinnam miec chłopaka - uśmiechnęłam się
- ciesze się waszym szczęściem - uśmiechnęłam się tym razem szczerze
- co jest ? nie mów że wszystko ok, bo widze
- nic nie jest - wzięłam oddech - Twój brat.. trudno go zrozumiec i nadążyc
- on taki już jest - w tym momencie właśnie do nas podpłynął
- chodz do wody - patrzył na mnie
- nie mam ochoty Justin, dobrze o tym wiesz - mruknełam
- prooooosze - zrobił oczy kota ze Shreka
- nie Justin - wstałam - źle się czuje, ide się położyc - zeszłam i szłam powoli w strone namiotu
- poczekaj - podbiegł do mnie - nie zostawie Cie samej.. co Ci jest ?
- nic, po prostu głowa mnie boli i ogólnie jestem wycieńczona. marze tylko o łóżku
- to idz się połóż, a ja przyniose Ci jakieś tabletki - uśmiechnął się pocieszająco. weszłam do namiotu i nie doczekałam się go, bo usnęłam...
Kiedy się obudziłam było ciemno, a on właśnie wchodził a jękiem do namiotu, to był jęk bólu, usiadłam
- Justin.. co się stało ?
- nic.. śpij - zapaliłam latarkę i przeraziłam się kiedy go zobaczyłam..
czy ja mam cię zabić? W takim momencie przestać? Boski rozdział :*** Czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńummm dam dam daam Justin pobity przez tego kolesia... @SpringLoveee
OdpowiedzUsuńŚwietny! Czekam na nowy!
OdpowiedzUsuńw takim momencie dawaj nowy
OdpowiedzUsuńJejku dodaj nowy jak najprędziej!!!
OdpowiedzUsuńJak mozna przerwac rozdział w takim momencie? Pytam sie! Kiedy nastepny. :D
OdpowiedzUsuńBoski rozdział <3
OdpowiedzUsuńNo ja nie mogę czemu zawsze w takich momentach? :D
no nie czemu w tym momencie ? teraz nie bede mogła zasnąć bo bede sie zastanawiać co mu sie stało. czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńno extra poprostu ja się wciągnełam .
OdpowiedzUsuńnooo oni będą razem prawda ?powiec że tak *_* czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńKocham :)
OdpowiedzUsuńOMG!! Ciekawe co mu się stali, ale chyba die domyślam. Super rozdział. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuń@Agaulka
Ehe boski boski jest dziewczyny musiala w tym momencie skonczyc zeby ktos chcial czytac nastepny rozdzial ;* aaa i super super jest ;)
OdpowiedzUsuńdodajwaj szybko nn bo normalnie nie wytrzymam !! wspanialy rozdzial! kurde tyle czekalam i jaka mila niespodzianka kiedy weszlam i tu nagle jest ^^ boski boski boski! naprawde Z.A.J.E.B.I.S.T.Y blog!! <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział <3 Boże i czemu znowu w takim momencie ?! :D Ciekawa jestem co się stało Justinowi...i kto mu coś zrobił . Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuńCzyżby spotkał się z tym Harvey'em?
OdpowiedzUsuńŚwietne. <33
Boskie !!! Czekam na nn !! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://impossible-bieberfever-yeep.blogspot.com/
Kocham twojegi bloga! <3 Czekam z nicierpliwoscia na kolejny :D
OdpowiedzUsuńOjjj biedny justin pewnie pobity ;< ale i tak pewnie gorzej z tym typem na H . xd
OdpowiedzUsuńBo justin jst the best. <3
super rozdział ♥
Fajny :-D:-D
OdpowiedzUsuńCzekam na nastepny ;**
OdpowiedzUsuńDobre <3
OdpowiedzUsuńKto ci pozwolił przerwać w takim momencie? :D
OdpowiedzUsuńJaa chce nn<3<3<3<3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńa kto by nie chcial ?
UsuńMeega .! <3
OdpowiedzUsuńTo jest the best :O aa ;*
OdpowiedzUsuń