Rozdział 28.

Wstałam jako pierwsza, a przynajmniej tak mi się wydawało. Było kilka minut po 6. Poszłam pod prysznic. Dużo myślałam o tym co się działo w ostatnich dniach, o Shadow, o Nealu. Postanowiłam zachować dystans od ich obu. Wyszłam i ubrana już jak do wyjścia wzięłam się za robienie śniadania. Naleśniki były dobrym pomysłem. Kiedy kończyłam drzwi się otworzyły
- dzień dobry - uśmiechnął się Neal - już nie śpisz ?
- hej - Odwzajemniłam uśmiech - nie mogłam spać i zrobiłam śniadanie 
- naleśniki..
- a Ty..
- biegałem - no tak, miał mokrą koszulkę - idę wziąć szybki prysznic 
- ok - uśmiechnęłam się i kończyłam. Usiadłam przy stole i pijąc kawę, ku mojemu zaskoczeniu mieli ekspres do kawy, usłyszałam że ktoś idzie, ale siedziałam tyłem więc domyśliłam się że to Neal - zrobiłam Ci kawę i ..
- Cat ? - usłyszałam damski głos. Cholera 
- nie? - powiedziałam niepewnie, obeszła stół i stanęła przede mną 
- co Ty tu do cholery robisz? - ona też?
- Jennifer - uśmiechnęłam się słodko 
- nie jenniferuj mi tutaj, co Ty tu robisz ?
- ja ? - spojrzałam na jej strój - ja tutaj mieszkam, lepiej powiedz co Ty tutaj robisz ? - miała na sobie koszulkę, sięgającą jej do połowy uda
- ja.. - zrobiła się czerwona
- uprawialiście seks - schowała twarz w dłonie 
- tak- szepnęła, na co się zaśmiałam - nie powinnaś
- ty mi nie mów co powinnam - zaśmiałam się - śniadanie? Kawy ?
- po proszę - uśmiechnęłam się i podeszłam jej zrobić kawę - Boże ale mi głupio - szepnęła 
- a dobrze było ? - spojrzałam na nią 
- dobrze ? Nie - powiedziała poważnie - było wspaniale. Ale Cat.. Proszę Cię nie mów nikomu
- pewnie że nie powiem - do kuchni wszedł Neal. Miał na sobie czarną bluzkę, przylegająca do ciała, tym samym podkreślając jego mięśnie. Podszedł do mnie 
- mówiłem poważnie - położył dłoń na moim policzku i gładził go - zostań moją żoną 
- ja też mówię poważnie, że chyba oszalałeś - przygryzłam wargę. Dystans. Miałam jego i Justina trzymać na.. Do diabła z tym. Stanęłam na palcach i pocałowałam go. Uśmiechnął się i Odwzajemnił czule mój pocałunek. Dłonie trzymałam na jego klatce piersiowej. Odsunął się 
- cześć jestem Neal, brat - wyciągnął rękę do niej
- Jennifer, dziewczyna - uśmiechnęła się szeroko i uścisnęła jego dłoń. Kiedy on odwrócił się po kawę patrzyła na mnie i jej wzrok mówił " dlaczego nic nie powiedziałaś " i " musimy pogadać ".
Moje kolejne 2 miesiące życia wyglądały tak samo. No może poza kilkoma faktami. Wciąż kocham Shadow a widywanie go codziennie w szkole sprawiało mi ból. Teraz wiedziałam że to nie był dobry pomysł ale zrozumiałam to za późno i teraz nic już nie mogłam zrobić. W szkole jakby mało było tego że muszę go widywać, to jeszcze ośmieszał mnie, prowokował i sprawiał przykrość tym co mówił. Wróciliśmy do etapu który przechodziliśmy na początku znajomości. 
Z Nealem jesteśmy przyjaciółmi. Rozumie że moje serce jest w rękach innego, który nie umie o nie zadbać.
Pomagam w biednym przedszkolu, daje im tyle ile jestem w stanie, zapewniam rozrywkę dzieciom, staram się mieć zajęcie żeby nie myśleć o Shadow, tym bardziej że od tygodnia mieszkam z nim pod jednym dachem, więc jest to dla mnie też pewien powód dla którego rzadko jestem w domu.
Któregoś dnia ojciec mnie zatrzymał przed szkołą i prosił żebym wróciła 
*   *   *   *   *   *   
Właśnie skończyła się moja ostatnia lekcja. Wyszłam ze szkoły. Jak na początki grudnia pogoda była piękna. Aż nie chciało się siedzieć w domu. Postanowiłam że dzisiaj zabiorę dzieci na spacer, pójdziemy na czekoladę i ciasto. Szłam uśmiechnięta z takim postanowieniem do samochodu który stał gdzieś na końcu parkingu. Jednak kiedy zobaczyłam ojca, przestałam się uśmiechać
- witaj Caterino - uśmiechnął się
- cześć - chciałam go wyminąć ale nie mogłam - coś się stało? - powiedziałam niezbyt zadowolona
- co słychać ? - uniosłam brew
- to co zawsze, pytam czy coś się stało
- chciałbym żebyś wróciła do domu
- nie - powiedziałam stanowczo, nie chciałam, tym bardziej że Justin dzisiaj powiedział coś, przez co nie chciałam go widzieć - nie ma mowy póki on tam mieszka
- Cat posłuchaj - zaczął 
- nie to Ty tato posłuchaj - wywrócił oczami - widziałeś co było ostatnio, on mnie zniszczył od środka.. Nie chce być tam gdzie on, nie chce.. W szkole nienawidzimy się i jedynie kiedy mogę od niego odpocząć to kiedy wracam tam gdzie teraz mieszkam. Nie chce wracać do domu i go tam spotykać bo nie dałabym sobie rady
- córeczko, proszę Cię, jesteś dla mnie razem z Nickiem najważniejsza, proszę Cię wróć do domu, niedługo święta będą
- nie tato,przykro mi - otworzyłam tylne drzwi i wrzuciłam torbę 
- kochanie zrobię wszystko żebyś wróciła, kocham Cię i obiecuje że Justin nie będzie sprawiał problemów- przyszedł mi pewien pomysł do głowy
- wszystko? - zmrużyłam oczy
- wszystko 
- cokolwiek poproszę?
- nawet gwiazdę Ci kupię - uśmiechnęłam się szeroko
- to jest dużo lepsze od gwiazdki. Jedz do domu, jadę za Tobą, zabiorę Cię w pewne miejsce - tak też zrobiliśmy. Jechałam za nim myśląc jak go przekonać. Pod domem przesiadł się do mojego auta. Prze całą drogę nie zdradziłam mu miejsca docelowego. Zatrzymaliśmy się pod budynkiem, który dobrze prezentował się z zewnątrz. Wysiadłam 
- chodź bo się spóźnię - wyszedł powoli
- gdzie my jesteśmy i - spojrzał na tabliczkę z napisem " nowojorski żłobek i przedszkole "  " - po cholerę mnie tu przywiozłaś ?
- powiedziałeś że zrobisz wszystko - powiedziałam poważnie. Nic nie mówił, dając mi tym samym mówić dalej - ja mam wszystko o czym marze, a nawet więcej, są dzieci które nie mają nic, a są bardziej radosne niż nie jeden milioner. Dlatego właśnie tutaj jesteśmy. To te dzieci przypominały mi co jest w życiu ważne, staram się pomoc ale moje pieniądze na nic się zdają, tutaj potrzebny jest remont, nowe meble i wiele innych rzeczy, niektóre rodziny są biedne.. Trzeba im pomoc - wziął głęboki oddech i spojrzał na mnie 
- Ty mówisz poważnie - stwierdził, na co tylko przytaknęłam - przez chwilę, dłuższą chwilę panowała między nami cisza, patrzył na mnie, jakby chciał się czegoś doszukać w mojej twarzy, nie wiem ile to trwało, ale w końcu się odezwał - dobrze - otworzyłam szeroko oczy, na jego twarzy pojawił się mały uśmiech, ale po chwili spoważniał - zgadzam się na to, będę im pomagał finansowo, jeżeli to Cię uszczęśliwi - zarzuciłam mu ręce na szyję 
- tak! Będę bardzo szczęśliwa! - pocałowałam go w policzek - chodźmy, pani dyrektor czeka na mnie już - weszłam szczęśliwa do budynku i od razu znalazłam się w gabinecie pani Nory, przekazując jej dobre wieści, była tak szczęśliwa, w jej oczach pojawiły się łzy szczęścia. Ojciec rozmawiał z nią ok godziny podczas kiedy ja byłam z dziećmi na placu zabaw. 

*   *   *   *   *   *   
- dobrze, wszystko załatwione, teraz wracamy do domu - uśmiechnął się szeroko. Nie miałam innego wyjścia. Ale przynajmniej dzieci skorzystają - gdzie mam jechać po Twoje rzeczy?
- pokieruje Cie
*   *   *   *   *   
W ten sposób wróciłam do domu. Jakiś czas temu w moim życiu pojawiła się dziewczynka. Kiedy pracowałam a raczej pomagałam w żłobku, po Macy przeszedł ojciec, pytał czy nie znam kogoś kto mógłby zająć się mała tego wieczoru bo on ma pracę, oczywiście zgłosiłam się na ochotnika i dzięki temu poznałam 2 wspaniałych ludzi, którzy traktowali mnie jak rodzinę. Matt ma 27 lat i jest lekarzem, czym mi bardzo zaimponował, bo liczy się dla niego także życie innych. Zbliżały się święta w my organizowaliśmy dla dzieciaków spotkanie ze Świętym Mikołajem, dzięki mojemu ojcu jak i zbiórce pieniędzy mogliśmy pozwolić sobie na małe upominki od Mikołaja, ale dzisiaj w południe, dzień przed tym wydarzeniem dostałam telefon
- Cat ? - usłyszałam zachrypnięty głos przyjaciela
- Neal ? Co się dzieje ?
- przepraszam.. nie tak miało być.. ale leże w łóżku, mam gorączkę i...
- byłeś u lekarza ? - momentalnie zaczęłam się ubierać
- to tylko grypa, przejdzie mi
- Neal nie denerwuj mnie, ile masz temperatury ?
- Cat, daj spokój
- przyjadę do Ciebie za jakiś czas
- Cat... przykro mi, nie chciałem zawieść dzieciaków
- coś wymyśle,do zobaczenia – rozłączyłam się i zeszłam do jadalni gdzie właśnie wszyscy zaczęli siadać do stołu
- właśnie miałam Cie wołać – uśmiechnęła się Pattie
- dzięki – wymusiłam uśmiech i usiadłam koło Jazmyn, naprzeciw Justina. Jakoś straciłam apetyt, faktycznie, gdzie ja teraz znajdę Mikołaja ? Przecież to już jutro …
- coś się stało ? - zapytała w końcu kiedy zamiast jeść dzióbałam w talerzu
- Święty Mikołaj nam się rozchorował – powiedziałam smutno- a co to za święta bez Mikołaja który daje prezenty i obdarza każdego tym „ hoł hoł hoł” ?
- Mikołaj chory a Ty wciąż tutaj ? - syknął Justin – leć do niego na co czekasz ?
- co żal dupę ściska bo on potrafi zrobić coś bezinteresownie dla innych ? - uniosłam brew
- jak mu dupy dałaś to się nie dziwie – otworzyłam szeroko oczy, tego brakowało, żeby takie rzeczy mówił przy wszystkich, nie spałam z Nealem, mógł mówić takie rzeczy ale nie przy rodzicach
- Justin ! - uniosła głos Pattie – przeproś Caterine – prychnął
- za to że mówię prawdę?
- zazdrościsz mu że ma czym kogoś przelecieć a Ty nie ? To takie przykre – zrobiłam smutną minę, nie mogłam pokazać że bolą mnie jego słowa, bo cholernie bolały
- zeszłej nocy chyba słyszałaś że mam czy, jeżeli nie to chodź na górę, pokaże Ci co potrafię – wstałam zła
- wiem co chcesz osiągnąć. Nigdy mnie nie przelecisz Bieber
- Cat ! Odezwał się tym razem mój ojciec
- sama wskoczysz mi do łóżka suko
- Justin do cholery – jak przez mgłę słyszałam wszystkich, byłam teraz tylko ja i on, no i jego słowa, które rozrywały mnie na pół. Wzięłam szklankę i wylałam mu na twarz sok pomarańczowy, tak żeby się ochłodził, Gwałtownie odsunął krzesło i zacisnął dłoń na moim nadgarstku
- jeżeli jeszcze raz..
- to co mi zrobisz ? - nie bałam się go... Już nie.. - uderzysz mnie ? No dalej, pokaż wszystkim jakim popieprzonym kryminalistą jesteś – warknęłam wściekła
- dziwka – zacisnął mocniej dłoń
- przynajmniej w przeciwieństwie do Ciebie wiem jak wygląda penis – uśmiechnęłam się szeroko a między nami momentalnie znaleźli się Jazmyn i Nick
- zabije tą sukę
- do tego musiałbyś mieć jaja – zaśmiałam się, ale on był wściekły co sprawiało mi przyjemność, chociaż tak mogłam się odegrać
- Caterino Shapiro – krzyknął ojciec, co sprowadziło mnie na ziemie
- oh tak, jestem złą dziewczynką i mam iść do swojego pokoju – wywróciłam oczami – ale zamiast tego, pojadę do mojego Mikołaja, zrobię zdjęcie dla Biebera żeby wiedział czym normalni mężczyźni uprawiają seks – odwróciłam się napięcie i wyszłam, a za mną Jazzy
- co wy do cholery wyrabiacie ?! - była zła... Ona też.. super
- zapytaj twojego brata – otworzyłam drzwi auta i wrzuciłam torbę na tylne siedzenie
- żebyś wiedziała że to zrobię.. kochacie się a wzajemnie ranicie – przygryzłam wargę żeby zebrać myśli
- nie Jazmyn.. to już przeszłość, między nami nic już nie ma – powiedziałam wymuszając uśmiech i jednocześnie ukrywając to że zaraz się rozpłacze.. bardzo bym chciała żeby to była prawda, żeby on mnie kochał
- co ty pieprzysz.. jaka przeszłość ? Masz mnie za głupią ? Przecież widzę – nerwowo przeczesałam włosy palcami
- słuchaj muszę tutaj mieszkać, ale chciałabym uniknąć tego typu sytuacji bo to mi cholernie utrudnia życie – wskazałam na nią palcem – a Twój pieprzony brat mi to utrudnia ! - z oczu spłynęła mi pojedyncza łza którą nerwowo wytarłam, nie mogłam sobie pozwolić na to – a teraz przepraszam ale jadę do Neala bo ma gorączkę i do cholery on mnie szanuje – wsiadłam do auta i odjechałam. Po drodze kupiłam rosół i postanowiłam zaopiekować się nim. Eric wracał jutro z samego rana a ja nie mogłam zostawić przyjaciela samego zwłaszcza w takim stanie. Siedziałam przy nim całą noc robiąc mu okłady, tak zalecił mi Matt. Usnęłam w pozycji siedzącej obok łóżka więc za bardzo się nie wyspałam. Obudził mnie Eric
- chodź zawiozę Cie do domu – usłyszałam kiedy podnosił mnie
- nie – lekko go odepchnęłam – pojadę sama
- daj spokój – starałam się wyprostować, ale bolało mnie wszystko od niewygodnej pozycji w której udało mi się zdrzemnąć – Twój brat mnie odwiezie, już z nim rozmawiałem, chodź – poprowadził mnie do garażu, po drodze dając mi torebkę
- dzięki – szepnęłam kiedy ruszyliśmy, miałam zamknięte oczy
- prześpij się zanim dojedziemy
- niee – uśmiechnęłam się lekko – nie mam czasu, mam tyle spraw do zrobienia
- jest wcześnie
- zaopiekuj się nim, dobrze ?
- zrobię to i dziękuję że byłaś przy nim – spojrzałam na niego
- musiałam.. kocham tego drania jak brata i nie mogłam go zostawić, a zresztą Justin zrobił mi piekło w domu i musiałam wyjść – nawet nie wiem kiedy dojechaliśmy do domu, ale obudziło mnie trzaśnięcie drzwi, wyszłam z auta i mijając ojca stojącego w drzwiach ze złą miną poszłam do domu, po raz kolejny spotykając Biebera
- gdzie byłaś ? - stanął mi na drodze.. znowu on..
- gdzieś – chciałam go minąć ale nie miałam jak
- jesteś cała ? - spojrzałam mu w oczy, które były zaczerwienione
- nie Twój interes
- Cat.. ja .. - uniosłam rękę na znak aby przestał
- nie chce tego słyszeć, teraz chce tylko iść do siebie bez kłótni, możesz to dla mnie zrobić ? O nic więcej nie proszę – odsunął się, poszłam szybko do pokoju i szybko weszłam pod prysznic, odświeżyłam się i od razu poczułam lepiej. Położyłam się na łóżku, miałam jeszcze mnóstwo czasu więc przespałam się kilka godzin.
*   *   *   *   *   *  
- Cat ciesze się że jesteś – przytuliła mnie pani dyrektor
- nie mogłabym tego opuścić, obiecałam Macy że będę a zresztą chce podziękować naszemu wybawcy który w ostatniej chwili uratował nam święta i został Mikołajem – uśmiechnęłam się szeroko- na prawdę byłam temu komuś bardzo wdzięczna – nie wie Pani jak się ten ktoś nazywa ? - zmarszczyła brwi
- nie, mówił że chce zostać anonimowy, ale jest to bardzo miły młody mężczyzna – uśmiechnęła się – ale czy to ważne jak się nazywa? Ważne że chce pomóc – tu się z nią zgadzałam – nie wiem jak mam Ci dziękować za to wszystko co dla nas zrobiłaś i co robisz
-po prostu pozwól mi uczestniczyć w tym wszystkim
- to masz jak w banku
- Caaati ! - usłyszałam za plecami
- Macy – odwróciłam się i zobaczyłam 2,5 letnią dziewczynkę, ubraną na biało-granatowo z burzą loków na głowie, wzięłam ją na ręce i mocno przytuliłam – gdzie masz tatę ? - wskazała paluszkiem miejsce z którego przyszła. W drzwiach pojawił się mężczyzna  wysoki, ponad 180 cm wzrostu, niebieskie oczy, ciemne włosy zaczesane do góry, z których niesforny lok opadł mu na czoło, miał na sobie dopasowany garnitur
- Macy tutaj jesteś – podszedł do nas – witam Panie – pocałował każdą z nas w policzek – pięknie wyglądacie – wyciągnął ręce do dziewczynki która wtuliła się we mnie jeszcze bardziej – chodź do mnie bo pobrudzisz Caterinie suknie
- chyba woli jednak zostać ze mną – pocałowałam ją w głowę
- chyba tak, bardzo Cie polubiła – uśmiechnął się pokazując rząd białych zębów
- zostawię was samych – powiedziała Nora porozumiewawczo się uśmiechając do mnie – zobaczę jak na sali bawią się dzieciaki – i wyszła
- kochanie chodź poprawie Ci włosy – powiedział wesołym głosem łaskocząc dziewczynkę
- niee – zachichotała
- przepraszam Cie za nią – spojrzał na mnie przepraszająco
- daj spokój, uwielbiam ją – rozejrzałam się – chodź, usiądziemy – wskazałam brodą na krzesła i poszliśmy w ich stronę
- na prawdę powinnaś nosić jaką bluzkę super bohaterki, bo uratowałaś mi życie zostając z nią kiedy ja pracowałem do późna
- daj spokój, sam wiesz jaka była sytuacja i to była dla mnie przyjemność, jak twoja mama ?
- już lepiej – pewnego wieczoru, kiedy wrócił odbyliśmy długa i szczerą rozmowę, podczas której opowiedziałam mu trochę o sobie a on odwdzięczył się tym samym, wiem że matka Macy zostawiła go 2 lata temu twierdząc że jeszcze nie jest gotowa na poważny związek i chce się bawić,a jemu pomagała matka w opiece nad małą, ale jakiś czas temu trafiła do szpitala – mówią że dobrze pójdzie to na sylwestra będzie w domu, no ale nie będzie mogła się przemęczać
- to świetna wiadomość – odezwał się mój telefon – przepraszam – wyjęłam go i odczytałam wiadomość
Mikołaj już jest, chodź
- wygląda na to że mamy gościa specjalnego który przybył z daleka – uśmiechnęłam się a Macy zeskoczyła mi z kolan
- chodź tato – pociągnęła mężczyznę za rękę, który z uśmiechem podniósł ją i podrzucił do góry
- Caterino, dołączysz do nas ? - uniósł brew i wyciągnął dłoń w moją stronę, był jedyną osobą, która używała mojego pełnego imienia, ani razu nie zwrócił się do mnie „Cat”
- oczywiście – podeszłam i chwyciłam jego dłoń i weszliśmy na sale. Pod ogromną choinką, którą ubrały dzieci, na fotelu siedział Mikołaj
- tatooo – wskazała ręką na postać ubraną na czerwono, postawił ją
- leć mała – klepnął lekko w pupę a ona uśmiechnięta pobiegła
- dobrze ją wychowujesz – uśmiechnęłam się lekko patrząc jak dziewczynka ustawia się w kolejce
- żartujesz ? Rozpieszczam ją za bardzo – zaśmiałam się
- od tego są ojcowie – spojrzałam na Mikołaja i nasze oczy spotkały się, uśmiechnął się lekko i wrócił do rozdawania każdemu wesołego „hoł hoł hoł”
Kiedy worek na prezenty zrobił się pusty, przeprosiłam mojego towarzysza i poszłam za Mikołajem do pokoju w którym był zapas podarunków
- cześć – zamknęłam drzwi za sobą, byliśmy sami w pomieszczeniu – jestem Cat, pomagam tutaj i chciałam osobiście podziękować Ci że ... – odwrócił się przodem do mnie
- mam dużo pracy – powiedział zmienionym głosem
- dobrze, już nie przeszkadzam – uśmiechnęłam się – na prawdę dziękuje
- kim jest ten facet ? - to pytanie mnie zdziwiło
- nie rozumiem – założyłam na ręce
- kim jest ten facet z którym stałaś – zdjął brodę, czapkę i okulary.. Cholera
- to nie Twój interes – zakręciło mi się w głowie
- Caterino, proszę odpowiedz.. czy coś Cie z nim łączy – podszedł bliżej, patrzyłam na niego, chciałam odczytać coś z jego twarzy, ale dobrze krył emocje
- Justin to już nie jest twoja sprawa – odwróciłam się chcąc wyjść, ale przytrzymał drzwi – proszę wypuść mnie – szepnęłam
- kim on jest ? - powtórzył mniej przyjaźnie
- Matt, znajomy – zagryzłam wargę, odwrócił mnie przodem do siebie, teraz poczułam to, emanowała z niego złość – puść mnie, chce iść do gości a Ty musisz być tym pieprzonym Mikołajem – naparł na mnie
- nigdzie nie pójdziesz – warknął
- nienawidzę Cie – warknęłam zła
- nienawidzę Cie bardziej – przełknęłam ślinę, oddech mi przyspieszył, ze strachu, choć wiedziałam że nic mi nie może zrobić – żałuje że Cie poznałem
- żałuje że się urodziłeś – w jego oczach pojawiła się zmiana i nim się obejrzałam całowaliśmy się namiętnie, przerwało nam pukanie do drzwi, oderwałam się od niego z urywanym oddechem, patrzył na mnie a w jego oczach widziałam uśmiech, którego nie miał na twarzy – idź i zapomnijmy o tym, to się nie powinno zdarzyć – odepchnęłam go i wyszłam z ledwością, ale wyszłam..


Julii i Justina także pojawi się za chwile rozdział :)

Komentarze

  1. uwielbiam dramaty <3
    27 lok... Matt??
    K x.o.x.o

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku jakie boskie. Uwielbiam jak Justin jest taki zły :D Mrrrrrrr:D:D
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu kocham!! ♥
    Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Omfg kckckc dz ieki z A. Dwa rozdzialy spisałas sie :o

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG ostroooooooo :d czekam na nn : )

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny jak zawsze ; ) / young_wild_slow

    OdpowiedzUsuń
  7. ABY TAK DALEJ :) KOCHAM TO ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Po prostu cię uwielbiam. Genialny rozdział. Coraz bardziej mnie zaskakujesz. Czekam na kolejny.
    @Agaulka

    OdpowiedzUsuń
  9. Meeeega *_* @SpringLoveee

    OdpowiedzUsuń
  10. jaki cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Łoo. Mega <3 czekam na nowy i zapraszam do mnie : http://remebeer-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. jaaraaam się !!! omg !! Justin!! *.* to jest boskie !! ;**

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudny rozdział ;* Końcówka najlepsza ;) oj justin justin :*:*

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny c ; kocham takiego Justina <3 następny!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Stworzylas cos niesamowitego. O tym opowiadaniu dowiedzialam sie w sobote wieczorem I w nd w nocy skonczylam czytac ostatni rozdzial. To niesamowite jak uzaleznilam sie od tych pastaci, jak bardzo to wplywa na moje emocje. Czytajac denereuje sie I usmiecham!! Zauwazylam, ze mam kilka cech charakteru podobnych do Cat co sprawia, ze od przeczytania calkiem nieswiadomie zaczynam robic rzeczy jak ona. Te niewielkie oczywiscie. Czekam z niecierpliwoscia na nastepny rozdzial!! Pozdrawiam laxla

    OdpowiedzUsuń
  16. bfigjxghjghghc *.^ cieszę sie o płacze (nwm czemu lol xD ) niesamowity <3 czekam na wiecej ^^ :***

    OdpowiedzUsuń
  17. Zajebisty rozdział:)nie mogę się doczekać nowego ♥

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam te momenty jak sie klocą :))

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy następny? *.*

    OdpowiedzUsuń
  20. suoer rozdzial. mam nadzieje ze w koncu bd razem. czuje ze jus baadrdzo ja kocha.. ale nie wiem.. nie umie sb jakos inaczej poradzic i ja wzywa i wgl.. ale mam nadzieje ze w koncu to sie zmieni. czekam.

    OdpowiedzUsuń
  21. Kochana świetny , oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeju uwielbiam ten rozdział xD

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak ja sie ciesze że jest nowy rozdzial . Kocham to opowiadanie i czekam na kolejny . Jestes wspaniala <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Natępny prosiiimy :c

    OdpowiedzUsuń
  25. O Tak ! Czekamy na kolejny. Jestes wspaniala i kocham ten rozdzial

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 31.

Rozdział 18.

Rozdział 36.